Dziewczyny w branży

0

Cześć,

Chciałam zapytać czy na tym forum są może dziewczyny którym pomimo braku wykształcenia kierunkowego udało się rozpocząć pracę w branży?
Jakiś czas temu rozpoczęłam naukę javy - byłam niezbyt zadowolona z mojej aktualnej pracy.
Bliska mi osoba podrzuciła mi pomysł nauki programowania. Pomimo niewielkiej ilości wolnego czasu rozpoczęłam samodzielną naukę i spodobało mi się to.
Jednak widzę mnóstwo opinii osób już pracujących że dostanie się na stanowisko junior developera graniczy już z cudem - zwłaszcza bez wykształcenia i doświadczenia w branży. Trochę mnie to podłamało i zastanawiam się czy któraś z was miała podobny start a jednak odniosła sukces?

2
user0309 napisał(a):

Bliska mi osoba podrzuciła mi pomysł nauki programowania.

I tutaj może być problem, bo nie jest to nauka na zasadzie prawka na tiry, gdzie wykujesz teorie, zrobisz, masz i ci się należy.
Ciężko tutaj ocenić swoje umiejętności, firmy mają różne wymagania, ponadto w Java jesteś uzależniona od zespołowych projektów w firmach, mało freelancerki.
Może być różnie, równie dobrze trafisz na jakieś parytetowe uzupełnienia kadry i wezmą cię bez skilli aby zapełnić koszyk.

8

Rozumiem że płeć ma tu coś do rzeczy? Znam pare osób które nie mają wykształcenia no ale niestety mają pindola między nogami wiec chyba się tu nie wypowiedzą.

EDIT: chociaż w sumie niektóre korpo teraz robią parytety, więc teoretycznie dziewczynie może być łatwiej się wbić na entry level.

0
czysteskarpety napisał(a):
user0309 napisał(a):

Bliska mi osoba podrzuciła mi pomysł nauki programowania.

I tutaj może być problem, bo nie jest to nauka na zasadzie prawka na tiry, gdzie wykujesz teorie, zrobisz, masz i ci się należy.
Ciężko tutaj ocenić swoje umiejętności, firmy mają różne wymagania, ponadto w Java jesteś uzależniona od zespołowych projektów w firmach, mało freelancerki.
Może być różnie, równie dobrze trafisz na jakieś parytetowe uzupełnienia kadry i wezmą cię bez skilli aby zapełnić koszyk.

Dziękuję za odpowiedź.

0
BluzaWczolg napisał(a):

Rozumiem że płeć ma tu coś do rzeczy? Znam pare osób które nie mają wykształcenia no ale niestety mają pindola między nogami wiec chyba się tu nie wypowiedzą.

EDIT: chociaż w sumie niektóre korpo teraz robią parytety, więc teoretycznie dziewczynie może być łatwiej się wbić na entry level.

Wyszłam z założenia że mogę spotkać tutaj więcej dziewczyn bez wykształcenia kierunkowego - stąd ukierunkowanie wiadomości właśnie na tą płeć.
Oczywiście chętnie poznam doświadczenia wszystkich bez względu na płeć.

2

@katelx jest dobrym przykładem, kiedyś opisywała na tym forum swoje pierwsze kroki.

Niemniej opinie chłopców będą równie wartościowe. Wbrew pozorom, to nikt nie zatrudnia na ładną buzię.

To co mogę ci doradzić, to pokazuj swój kod np. na tym forum albo komuś znajomemu co się zna. Inaczej nie będziesz miała świadomości jakie błędy popełniasz i na jakim poziomie jesteś.

0
user0309 napisał(a):

Jednak widzę mnóstwo opinii osób już pracujących że dostanie się na stanowisko junior developera graniczy już z cudem

Nie powinnaś się uczyć na stanowisko. Programista powinien potrafić myśleć niezależnie. Samemu sobie wyznaczyć cel i go realizować.
Oczywiście do pracy można pójść... później, jak już się ma jakieś portfolio zgodne ze swoimi zainteresowaniami.

Jak się uczysz tylko pod "pójście do pracy", to nawet jak się dostaniesz, będziesz lemingiem.

0

@szarotka: , @Spine bardzo dziękuję za Wasze wskazówki. Na pewno z nich skorzystam.

0

Nie wiem co ma płeć do rzeczy, ale w moim korpo akurat jest dziewczyna, która skończyła psychologię, odbyła 3-miesięczny staż za pensję minimalną po czym została przyjęta do pracy. Wygląda na to, że zostanie u nas na dłużej.

Natomiast na pewno musisz mieć świadomość tego, że takich jak ty są teraz setki. Czymś trzeba się wybić, ponad tłum. Zachęcam do wrzucenia CV i portfolio w dział kariera, ale najpierw koniecznie załóż zbroję, bo tutaj nikt nie będzie się z tobą cackał tylko wprost ci powiedzą, jeśli jest badziewne. A prawie na pewno jest... Bierz to na klatę, popraw, doskonal się a masz szansę.

0

Z tego co widziałem całkiem sporo dziewcząt zaczyna od testerów, nie wiem dlaczego, bo IMHO nie jest to zbytnio ciekawe, ale co się tam znam.

Co do nauki to obecnie jest absurdalnie dużo warsztatów i innych zajęć skierowanych na kształcenie płci pięknej: Carrot Girls, Rails Girls, Elixir Girls i pewnie jeszcze sporo innych ABC Girls grup jest.

5

Jednak widzę mnóstwo opinii osób już pracujących że dostanie się na stanowisko junior developera graniczy już z cudem - zwłaszcza bez wykształcenia i doświadczenia w branży.

i tak i nie, wez pod uwage ze ze wiekszosc kandydatow to lenie i cieniasy z oczekiwaniami niewspolmiernymi do wiedzy. jesli tylko wezmiesz sie do roboty i nie bedziesz oczekiwac kokosow to znajdziesz prace. twoj rozwoj programistyczny nie powinien polegac na czytaniu/pisaniu o tym czy i jak latwo sie dostac. napisz pare projektow i przede wszystkim naucz sie wyszukiwac informacji, pytaj tylko gdy wyczerpiesz wszystkie inne mozliwosci.

Trochę mnie to podłamało i zastanawiam się czy któraś z was miała podobny start a jednak odniosła sukces?

nie mialam podobnego startu bo zaczynalam w innej epoce ;) mysle ze podstawa to starac sie rozwijac zamiast robic z siebie ofiare losu

1

Jezeli myslisz o tym powaznie to załóż sobie github, wymyśl ciekawy projekt open source i zacznij go rozwijać.
Dzięki temu łatwiej znajdziesz pracę(portfolio) i sprawdzisz czy masz do tej pracy predyspozycje

0

Jako dziewczyna masz specjalne bonus pointsy.
Już co druga firma ma Chief diversity officera I bawi się w takie glupoty zamiast skupić nad realnymi problemami firmy. Np. Moje korpo to chyba stwierdziło, że to strategia na najbliższe lata...

Ogolnie może jest coraz trudniej się dostać na juniora ale dalej dużo łatwiej niż w innej branży.

0

Jako dziewczyna masz specjalne bonus pointsy.

rownie dobrze mozna powiedziec ze jako dziewczyna masz gorzej bo zespoly sa raczej meskie, w praktyce nie ma to wiekszego znaczenia, poza jakimis ekstremalnymi sytuacjami.

Już co druga firma ma Chief diversity officera I bawi się w takie glupoty zamiast skupić nad realnymi problemami firmy.

nie spotkalam sie ani nie slyszalam o takim stanowisku jak "chief diversity officer" wiec chyba troche przesadzasz z tym jak bardzo jest to powszechne. diversity to nie jest glupota a zrodlo wymiernych zyskow dla firm, to ze tego nie rozumiesz i/lub ci sie to nie podoba to nie znaczy ze jest to bez sensu. mi tez sie czasem wydaje ze lepiej zarzadzalabym korporacja, ale w praktyce to chyba jednak wole zarzadzac wlasnym biurkiem :)

1

diversity to nie jest glupota a zrodlo wymiernych zyskow dla firm, to ze tego nie rozumiesz i/lub ci sie to nie podoba to nie znaczy ze jest to bez sensu

Jeszcze nie widziałem logicznego wytłumaczenia dla tej tezy. Korelacja między diversity, a wyższymi zyskami nie mówi nic o kierunku związku przyczynowo-skutkowego. Propagandziści diversity usiłują wcisnąć ludziom, że zatrudnianie na siłę (czyli bez względu na kwalifikacje) kobiet, kolorowych, tęczowych czy innych "poszkodowanych" automatycznie będzie materialnym zyskiem. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie - zatrudnianie osób poniżej kwalifikacji jest kretynizmem czyniącym szkody. Moim zdaniem też wytłumaczenie pozytywnej korelacji między diversity, a wysokimi zyskami jest zupełnie inne. Po prostu jeśli dana firma w danym miejscu oferuje bardzo dobre pieniądze oraz warunki zatrudnienia i rozwoju to będą do niej kandydować bardzo różnorodni kandydaci z całego świata i siłą rzeczy statystycznie część z tych egzotycznych kandydatów będzie mieć kwalifikacje lepsze niż autochtoni.

Pracuję w oddziale HSBC w Krakowie i w pewnym okresie, gdy mieliśmy niedobór kandydatów w zespole, to menedżer na siłę próbował znaleźć kobietę programistkę Scali. Nie udało się to, więc nie dostał jakichś tam bonus punktów. Teraz nie mamy już wakatów, więc kobiet nie szukamy. Jednak ogólna (w sensie na cały świat, bo to międzynarodowa firma) polityka firmy jest jasna - menedżer zatrudniający kobiety jest lepiej oceniany.

0
Wibowit napisał(a):

diversity to nie jest glupota a zrodlo wymiernych zyskow dla firm, to ze tego nie rozumiesz i/lub ci sie to nie podoba to nie znaczy ze jest to bez sensu

Po prostu jeśli dana firma w danym miejscu oferuje bardzo dobre pieniądze oraz warunki zatrudnienia i rozwoju to będą do niej kandydować bardzo różnorodni kandydaci z całego świata i siłą rzeczy statystycznie część z tych egzotycznych kandydatów będzie mieć kwalifikacje lepsze niż autochtoni.

Brain drain etniczny a parytety płciowe to trochę różne rzeczy. Nie wiem czy warto to mieszać dla popierania/obalania tezy.

0

Diversity przecież nie ogranicza się tylko do parytetów płciowych. Argumentacja jest bardzo podobna, niezależnie od tego czy różnorodność jest płciowa, rasowa, wyznaniowa, itd Różne rodzaje różnorodności można też łączyć - menedżer był gotów zatrudnić np kobiety zza wschodniej granicy. Dlaczego miałoby to przeszkadzać w dyskusji?

1

Dlatego diversity występuje głównie w większych korpo gdzie strata wynikająca z zatrudnienia osób, które nie mają kwalifikacji jest w liczona w zysk z poprawy wizerunku, w mniejszych soft house'ach nikogo nie stać na taki luksus dlatego jest tam zdrowa atmosfera.

0

Jeszcze nie widziałem logicznego wytłumaczenia dla tej tezy. Korelacja między diversity, a wyższymi zyskami nie mówi nic o kierunku związku przyczynowo-skutkowego.

sposrod konkurencji wybierane sa firmy ktore posiadaja diversity. promowanie roznosci plci, rasy, przywileje dla niepelnosprawnych, otwartosc na orientacje seksualne itp to doskonale sposoby na ocieplenie wizerunku i przyciagniecie pracownikow i klientow.

Propagandziści diversity usiłują wcisnąć ludziom, że zatrudnianie na siłę (czyli bez względu na kwalifikacje) kobiet, kolorowych, tęczowych czy innych "poszkodowanych" automatycznie będzie materialnym zyskiem.

nie spotkalam sie z tym zeby ktos wciskal "powinnismy zatrudnic kogos na sile bez wzgledu na kwalifikacje aby zapewnic automatyczne zyski z diversity", chyba troche przesadzasz. jesli firma diversity nie ma a aspiruje do bycia miedzynarodowa korporacja to musi jakos ten problem rozwiazac, ale to o czym piszesz to jakies przerysowanie.

Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie - zatrudnianie osób poniżej kwalifikacji jest kretynizmem czyniącym szkody. Moim zdaniem też wytłumaczenie pozytywnej korelacji między diversity, a wysokimi zyskami jest zupełnie inne. Po prostu jeśli dana firma w danym miejscu oferuje bardzo dobre pieniądze oraz warunki zatrudnienia i rozwoju to będą do niej kandydować bardzo różnorodni kandydaci z całego świata i siłą rzeczy statystycznie część z tych egzotycznych kandydatów będzie mieć kwalifikacje lepsze niż autochtoni.

jedyna motywacja firm sa zyski, komus gdzis w podsumowaniu wychodzi ze promowanie diversity jest tansze od oferowania bardzo dobrych pieniedzy i czekanie na egzotycznych kandydatow.

gdy mieliśmy niedobór kandydatów w zespole, to menedżer na siłę próbował znaleźć kobietę programistkę Scali. Nie udało się to, więc nie dostał jakichś tam bonus punktów.

w korporacjach jest masa dziwnych i nielogicznych procedur ktore wydaja sie nie miec sensu. mnie osobiscie bardziej doluje to ze ktos z gory narzuca technologie z czapy (bo akurat ja z jakis powodow lubi) albo zatrzymuje rozwoj bo nie chce wyjsc ze strefy komfortu.

Jednak ogólna (w sensie na cały świat, bo to międzynarodowa firma) polityka firmy jest jasna - menedżer zatrudniający kobiety jest lepiej oceniany.

mysle ze jesli firma ma klientow na calym swiecie to stosowanie jednolitej polityki moze miec sens...

1

Hola, hola. Mieszasz dwie różne rzeczy. Jeśli celem jest diversity samo w sobie to rzeczywiście zatrudnianie byle kogo, byle tylko nie był np białym mężczyzną jest w miarę tanie, ale to jest czysta strata kasy. Natomiast oferowanie dobrych pieniędzy i warunków zatrudnienia po to by znaleźć dobrego, potencjalnie (ale niekoniecznie) egzotycznego kandydata jest droższe, ale za to taki kandydat przynosi potem zysk dzięki efektywnej pracy i przekazywaniu wiedzy oraz doświadczenia innym członkom zespołu.

Nie ma sensu zamykać się na diversity, jeśli merytorycznie kandydat stoi na wysokim poziomie, ale jednocześnie nie ma sensu naciskać na diversity jeśli merytorycznie kandydat stoi na niskim poziomie.

0

Jest to bez sensu, jest to sztuczne i przede wszystkim natarczywe. A w mojej firmie propaganda leci z każdej strony.

I tęsknię za czasami gdzie firmy chciały zarabiać więcej kasy zamiast bawić się w misje światopoglądowe.

Ok, rozumiem zabawę w coś takiego... Ale jeżeli inne problemy są fixniete, zazwyczaj nie są.

0

korpo generalnie nie celuja w zatrudnianie na stale drogich specjalistow (a juz na pewno nie masowo) bo sie to po prostu nie oplaca

0

Średnie pensje amerykańskie, brytyjskie, szwajcarskie, australijskie, kanadyjskie, etc są na tyle wysokie, że są atrakcyjne dla specjalistów z całej reszty świata, gdzie pensje są wyraźnie niższe. Są naturalną przyczyną dla różnorodnego pochodzenia kandydatów.

1

Diversity nie musi być stratą kasy, jeśli wywołuje efekt synergii. Zespół złożony z wysoko wykwalifikowanych, ale dość jednorodnych osób jako całość może być mniej skuteczny niż zespół o większej różnorodności, choć wykwalifikowanych względnie niżej (co nie znaczy, że wykwalifikowanych niewystarczająco).

0

Lepiej zatrudniać stado krzykaczy z Twittera , którzy gadają tylko o tym byle nie pracować...

A branie tego pod uwagę w rekrutacji to nie czasem... Dyskryminacja?

1
Wibowit napisał(a):

Średnie pensje amerykańskie, brytyjskie, szwajcarskie, australijskie, kanadyjskie, etc są na tyle wysokie, że są atrakcyjne dla specjalistów z całej reszty świata, gdzie pensje są wyraźnie niższe. Są naturalną przyczyną dla różnorodnego pochodzenia kandydatów.

no ok, ale celem posiadania delivery centre w polsce nie jest przyciaganie tam specjalistow z calego swiata.

tworzenie tzw 'inclusive environment' jest generalnie ok i nie widze tu jakiegos wiekszego problemu, w typowym korpo jest tyle niedorzecznych procedur i inicjatyw ze nie widze powodu zeby sie jakos specjalnie ekscytowac bledami we wprowadzaniu diversity.

1

Diversity nie musi być stratą kasy, jeśli wywołuje efekt synergii. Zespół złożony z wysoko wykwalifikowanych, ale dość jednorodnych osób jako całość może być mniej skuteczny niż zespół o większej różnorodności, choć wykwalifikowanych względnie niżej (co nie znaczy, że wykwalifikowanych niewystarczająco).

Mieliśmy takiego różnorodnego Rosjanina. Jesteśmy wdzięczni, że w końcu sobie poszedł. Jest mniej nieporozumień i można wydajniej pracować.

Ten "efekt synergii" pewnie nie ma nic wspólnego z różnorodnością, a pewnie polega na tym, że do zespołu trafi się ogarnięty spoko koleś i będzie się z nim dobrze współpracować. "Światli" postępowi będą potem do tego dorabiać ideologię.

tworzenie tzw 'inclusive environment' jest generalnie ok i nie widze tu jakiegos wiekszego problemu, w typowym korpo jest tyle niedorzecznych procedur i inicjatyw ze nie widze powodu zeby sie jakos specjalnie ekscytowac bledami we wprowadzaniu diversity.

Całe to wprowadzanie diviersity jest błędem. Mamy wolny rynek, na którym diversity może natualnie się pojawić jak zaczną napływać kandydaci innych płci, ras, pochodzenia, etc W Polsce pracuje ponad milion Ukraińców nie z powodu polityki miłości, a z powodów czysto kapitalistycznych.

0

tak jak juz pisalam - korpo nie promuje diversity z dobrego serca a dla zyskow. bo klienci i kandydaci generalnie wola firmy promujace diversity. to ze jeden czy drugi programista jest niezadowolony z tego powodu to ich najmniejszy problem. podobnie jest chocby z AI czy mikroserwisami, to ze nie wszedzie to dziala nie przeszkadza w inwestowaniu w to :)

1

Tylko na tym stracą. Gdzie tu wymierne zyski by zadowolić promil ludzi.

Google Finds It’s Underpaying Many Men as It Addresses Wage Equity https://www.nytimes.com/2019/03/04/technology/google-gender-pay-gap.html

I gdzie akcje w stylu:
Mężczyźni na akademię medyczne?

1

tak jak juz pisalam - korpo nie promuje diversity z dobrego serca a dla zyskow. bo klienci i kandydaci generalnie wola firmy promujace diversity. to ze jeden czy drugi programista jest niezadowolony z tego powodu to ich najmniejszy problem.

To już ma jakiś sens. Na Zachodzie sprawy poszły jeszcze dalej - firmy bez wystarczającego diversity są bojkotowane co mocno szkodzi na wizerunku.

W skrócie jest więc tak: finansowanie diversity w aktualnej sytuacji się opłaca, bo unikamy w ten sposób ataków i ogólnego niezadowolenia zwolenników diversity. Na tym koniec zysków.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1