Testy w dużej firmie.

0

Chciałem zapoznać się z Waszymi opiniami na temat rekrutacji pracowników w pewnej firmie.

Szukam pracy jako programista C# lub Java. Wysłałem CV do jednej dużej firmy, mającej swoje biura w budynku, w którym różne firmy mają biura.

Zostałem zaproszony na test kwalifikacyjny. W odpowiedzi miałem wybrać języki, jakie mnie interesują, wybrałem Javę i C#.

Dnia testu poszedłem do biura, do określonego pomieszczenia. Test składał się z dwóch części, pierwsza trwająca 20 minut, na drugą część składają się testy dotyczące poszczególnych języków, po 20 minut.

W praktyce, to była pani, która przyniosła pierwszy test na papierze i długopis. Omówiła mi to, co przynosi, gdzie się podpisać, jak udzielać odpowiedzi itd sprawiając wrażenie, że jest to tekst wykuty na pamięć, a nie mówiony od siebie. Potem ta pani wyszła z pomieszczenia zamykając drzwi, ja zostałem sam. Komórkę miałem wyciszoną, ale miałem zasięg.

Pytania dotyczyły szeroko pojętego IT. Ta pani przyszła 20 minut później, odebrała pierwszy test i podała drugi test i wyszła. Trzeci test wyglądał tak samo. Ta panie nie zna zasad punktowania odpowiedzi (jest to test wielokrotnego wyboru, 4 odpowiedzi, co najmniej jedna poprawna). Po oddaniu ostatniego testu, ta sama pani podziękowała, powiedziała, że za 2 tygodnie dostanę odpowiedź, czy będę zaproszony na rozmowę. Żadnych komentarzy na temat przebiegu testu.

Pytania na testach dotyczących języków programowania sprawiły wrażenie, jakby ten,kto je układał, nie znał tej firmy, kupił grubą książkę o Javie lub C#, przeczytał od deski do deski i ułożył te pytania na podstawie treści tej książki. Nie znam za bardzo tej firmy, ale śmiem twierdzić, że tylko niewielki procent wiedzy potrzebnej do udzielenia odpowiedzi jest przydatny w pracy. Pytań jest 10, losowane z dużej, niejawnej puli.

PYTANIE: Jaki to ma sens, żeby organizować test z wiedzy od A do Z, a nie z wiedzy takiej, jaka jest potrzebna do pracy?

W praktyce, to ja byłem w pomieszczeniu bez okien, na korytarzu nikogo nie było (drzwi były ze szkła, w formie grubej szyby z przytwierdzonymi zawiasami i klamką). Rozejrzałem się i żadnej kamery nie dostrzegłem, ale sufit był podwieszany, była w nim kratka wentylacyjna. Teoretycznie, to mogłem pstryknąć fotki testu, wysłać je do kolegi, kolega w googleach sprawdzi wszystkie pytania i odeśle mi odpowiedzi (a jakbym miał IPhone, lub jakiegoś dotykacza z Androidem na abonament, to nie potrzebowałbym angażować kolegi). Jednak z nikim nie byłem umówiony na taką akcję, bo nie myślałem, że będę w tak komfortowych warunkach.

W pomieszczeniu i w okolicy nie dostrzegłem niczego nietypowego, żadnej kamery, żadnego pudełka, nie było też klimatyzatora, ani czujki alarmowej.

PYTANIE: Czy jest możliwe, że na przykład w kratce wentylacyjnej byłoby coś takiego http://allegro.pl/mikrokamera-profesjonalna-bezprzewodowa-najem24h-i1235691134.html (to duża firma, więc kupić kilkadziesiąt takich kamer to nie problem) i byłem podglądany i każdy kontakt przez komórkę byłby dostrzeżony i powodował automatyczną dyskwalifikację?

0

Jak sobie inaczej wyobrażasz testy? W dużej firmie nie wiadomo do jakiego działu trafisz, więc trzeba testować wiedzę z języka. Dogłębna wiedza z np Javy się bardzo przyda w jakichś sytuacjach podbramkowych. Sprytu nie testują, bo nie potrzebują od zwykłego klepacza kodu.

Kamer wg mnie nie powinno być (w ogóle byłoby to zgodne z prawem??), ale przyłapanie na ściąganiu to chyba większe konsekwencje niż tylko dyskwalifikacja?

0

O prostytutka, zostań detektywem!

0
donkey7 napisał(a)

Kamer wg mnie nie powinno być (w ogóle byłoby to zgodne z prawem??)

W pełni legalne, wystarczy że na obiekcie jest informacja że jest on monitorowany i nie masz do czego się przyczepić.

0

U mnie w firmie był test - 20 pytań jednokrotnego wyboru. Ze znajomości języka + 1 zagadka logiczna. Za dobrą odpowiedź +1 punkt, za złą -1, warunkiem dopuszczenia do rozmowy był wynik >0 :)

Ja tam doskonale rozumiem, czemu tak. A to temu, że wielu test pisało na 0 lub nawet na ujemne punkty. Co znaczy tyle, że języka w ogóle nie znają. A jeśli chodzi o decyzję o zatrudnieniu - nie była podejmowana na podstawie ilości punktów zdobytych (o ile tylko więcej niż 0) tylko na podstawie rozmowy.

Podobnie mój chłopak jak składał cv na webmastera do firmy webdeveloperskiej, to dali mu test - stronę przykładową kazali pociąć. Teraz już pracuje w tej firmie i pewnego razu na piwie z szefem usłyszeliśmy jak to wygląda - połowa cv idzie do śmietnika, bo ludzie nie odsyłają zrobionej strony. Druga połowa, bo strona nie wyświetla się prawidłowo. Wtedy robią ultimate test - ie6 :) Po tym zostaje tylko kilku kandydatów, tych się zaprasza na rozmowę...

Przy okazji - wyrzucają też wszystkie cv, które nie są w pdfie ;)

0

W praktyce, to ja byłem w pomieszczeniu bez okien, na korytarzu nikogo nie było (drzwi były ze szkła, w formie grubej szyby z przytwierdzonymi zawiasami i klamką). Rozejrzałem się i żadnej kamery nie dostrzegłem, ale sufit był podwieszany, była w nim kratka wentylacyjna. Teoretycznie, to mogłem pstryknąć fotki testu, wysłać je do kolegi, kolega w googleach sprawdzi wszystkie pytania i odeśle mi odpowiedzi (a jakbym miał IPhone, lub jakiegoś dotykacza z Androidem na abonament, to nie potrzebowałbym angażować kolegi). Jednak z nikim nie byłem umówiony na taką akcję, bo nie myślałem, że będę w tak komfortowych warunkach.

z takim podejsciem daleko nie zajedziesz. Test niczego ci nie da. dostaniesz realne zadanie na okresie probnym i wszystko wyjdzie!

0

Z jednej strony tak, z drugiej nikt nie zabroni skorzystać wtedy z google lub nawet forum. W odróżnieniu od testu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1