klasa mat-info

0

Witam planuje iść do klasy mat-inf :) i nie wiem na co się szykować :) może ktoś z was to przeżył i mi opowie xd

0

Na to co w innych klasach + rozszerzona matma. Z informatyki zobaczysz jedynie worda, excela i pascala, wiec jesli wiazesz swoja przyszlosc z informatyka musisz sam sie uczyc.

0

Generalnie nudy. Ja byłem w mat-inf i nie wiem czy to reguła czy nie, ale matmy miałem sporo bo aż 5h w tygodniu<joke> Niestety klasa nas hamowała, bo trafiły do mnie zrzuty, niby trudny profil więc chętnych nie bylo - sami humaniści, ponadto zabrali nam dobrą matematyczke i dali taką co pierwszy rok uczy ... umaiła mniej ode mnie (sorry ale nie umiec obliczyć dowolnego wyrazu ciągu Fib ? )a jak złamała miednice to jej 3 miesiące w klasie maturalniej nie było... żenada, nie było nikogo do zastępstw a nie mozna było zatrudnic nowej bo stara twierdziła ze wróci i nie napisała prosby o zwolnienie tymczasowe..... Fizyke też miałem rozsz. i tu poziom był bez względu na młotów. Infa podobnie jak matma - gość pisał w pascalu, bo cpp jest be i nie z tych powodów co deus przytacza, a z trywialmości swojego umysłu - nie mógł pojąć co to jest endl a co to /n , a wskaźnik to kosmos.... Z tego byłem dobry , tj z tych 3 przedmiotów, natomiast reszta ? A też żenada a z tego powodu, ze musiałem się tego uczyć. Polski który był odtwarzaniem schematów ... przez 3 lata jedynie tematy zapisywałem za co mnie nienawidziła polonistka, i za każdym razem jak chciała mnie udupić to się jej nie udawało, czy pro pisowska historyczka, gdzie istnieje tylko jej pogląd. Kazała prowadzić zeszyt w lini bo w lini jest od humanistycznych, a w kratke od matematycznych. Za kratke miałem dwóje na półrocze. Pamiętam dyskusje o marksizmie. Osobiście broniłem ten pogląd, jako z zasady ma szczytne ideologie, jednak kobita upierała się ze to zło i wcielenie szatana. Dla niej marksizm i leninizm to jedno i to samo, jak zacząłem z kolegą podawać konkretne argumenty to ukróciła dyskusję. Podobnie z nietzscheanizmem, dla mnie to niemal ideał modelu społecznego, jednak bym go lekko zmodyfikował, dla niej do Hitler i mordowanie żydów , przy czym nie miała pojęcia co to człowiek upadły. Pozostawie bez komentarza sytuacje prowadzenia lekcji jak w podstawówce, gdzie kochane dzieci słuchają i kochane dzieci zapisują temat na tablicy.... Na polaku podobnie było jeśli chodzi o "zbrodnie i karę". Schematem jest, że każda decyzja wiąże skutki, że należy być społecznym, a moim zdaniem, Raskolnikow dobrze zrobił mordując ponieważ uratował wielu innych własnym kosztem. Ponadto postąpił zgodnie z swoją wiarą ... Niestety nauczycielka stwierdziła, że jak będzie więcej takich ludzi jak ja to nie chce znać przyszłości ... ale pytanie - gdzie tutaj względność ?
Na biologi i chemi przespalem ....

Generalnie w liceum, to nudy będą, odtwarzanie schematów, właściwie bez przygotowania, a jedynie ze sciąga paru ważnych punktów jakie należy poruszyć wygra się każdą dyspyte czy zaliczy przedmiot. Matma i fizyka- ciekawa bo to moja pasja, jednak bez przesady logiczne myslenie i garstka wzorów, gdzie się piłuje przez 2-3 miesiace stereometrie czy przez semestr funkcje kwadratowe i wielomiany góra 4 stopnia. Sprytem i zaradnością wiele się osiągnie. Mature z polskiego zdałem na 90% bo nikt z komisji na oczy nie widział książek jakie wpisałem w bibliografii a improwizowałem, przez co niezmieściłem sie w czasie i mi obcieli punkty.

Studia to jest to. Mimio ze jestem pierwszy rok i nie chcialem wierzyć jak mi mówili to tutaj sesja to na 4krotność matury. Ogrom wiedzy w LO tutaj przerabia się w miesiac, a raczej ty przerabiasz. Jesteś dorosłym człowiekiem i sam sie kształcisz, i powiem wam , ze w życiu tyle się nie uczyłem i nie robilem. Tutaj czuje że się uczyę.

To zależy od szkoły jednak tak zazwyczaj jest, a potem na wykładach z anala wykładowcy narzekają ze braki z liceum .... Każdy rok miał wstęp do ciagów, logarytmów etc. etc. niestety my nie mielismy "bo W4 trzyma poziom" niestety na siłe i sztucznie. Uczelnie wiedzą jaki poziom jest w liceach i co tam uczą. Bedziesz miał ciekawy okres , który będzi 3 letnim obijaniem się, jazdą do innego miasta i łażenie bo jakiś knajpach przez pierwsze 3 miesiące - ja tak miałem ;p

Jak bym widział, że jest większy poziom w technikum to bym tam poszedł, niestety technika to poniżej komentarza są , a szkoda. Teraz ucze się tego co chce a liceum to niepotrzebny balast. Bedziesz uczył się tego samego co ludzie z humana z tym, że będziesz umiał obliczyć sin kąta rozwartego czy arctg, lub odczytasz zdanie logiczne.

Życzę powodzenia ;p

0

Szkoda czasu na liceum, idź do DOBREGO technikum, przynajmniej czegoś się nauczysz i będziesz miał papier, po liceum jesteś nikim.

I jeżeli chcesz się zaraz zapytać "No ale matematyka w liceum lepsza!", to Ci odpowiem, że jak sam się jej nie potrafisz nauczyć, to odpuść sobie studia. Może i je przejdziesz, nie wiem, nie interesuje mnie to, ale dla mnie uczucie, że nie potrafię się czegoś sam nauczyć i zrozumieć, i muszę być ciągle za rączkę prowadzony (liceum, studia, praca (?)) byłoby okropne.

Rób jak uważasz.

0

Moim zdaniem liceum jest lepsze. Nie marnujesz dodatkowego roku. Nie dostaniesz na koniec nic niewartego papierka (bo jak umiesz to papier technika ci zbędny, a jak nie umiesz to ci nie pomoże). Nie będziesz uczył sie dodatkowych głupot.
A liceum? Jak się już przestawisz na to ze w liceum trzeba się czasami czegoś nauczyć (w przeciwieństwie do gimnazjum) to będzie ok. A potem imprezy i w ogóle :P

0

Siema, ja polecam liceum oczywiscie, polecam tez klase scisla np. ja bylem w mat-fiz-inf, matma rozszerzona- dobry poziom, fizyka rozszerzona wysoki poziom - baardzo wymagajacy przedmiot, i infa no tu to tylko office mielismy i jakies htmle smieszne.

Matme lubie - z tego to sie jednak i tak trzeba w domu uczyc, fizyke zdalem z naciagana 'troja', a na mature z infy musialem sie uczyc calosci w domu sam, jednak nie widzialbym siebie w klasie humanistycznej czy tam biologicznej, pozdro

0

Byłem w mat-inf w pewnym niezłym liceum. 6h matematyki w tygodniu, matematyka na wysokim poziomie. Informatyka nie była jakaś nadzwyczajna. Fizyka była wymagająca, bo był wymagający nauczyciel (przez dwa lata).

Ale teraz zarówno matematyk, jak i fizyk, już nie uczą tam ;-)

0

To i ja dopowiem, że jeśli już pójdziesz do klasy o takim profilu to patrz od samego początku co Ci dobrze idzie i z czego chciałbyś zdawać maturę.
Na bieżąco miej materiał przerobiony w głowie a później będziesz gość ;)
Ja w tym roku zdawałem maturę ( ostatnia 20 maj fiz roz ) i dzięki temu że miałem ekstra nauczycielkę, nie zaniedbywałem tego przedmiotu i był jedyny który powtarzałem to jestem mega zadowolony :)
Co do infy to tylko sam się uczyć musisz, jak ktoś pisał wyżej - jest to tylko excel, word, tworzenie folderów, power point etc..
Na końcu troszkę miałem pascala i accesa ale też o dupe potłuc takie uczenie, które jak orientujesz się w tym dasz radę to opanować w dzień to co robi klasa miesiąc ;)

Co więcej pij piwo i wkręcaj dziewczyny ( nigdy na odwrót, że to one zbajerują Ciebie ), bo w tym wieku to jest najlepsze !:)

0

To i ja sie wypowiem, chociaz nic odkrywczego nie mam do powiedzenia. raczej udziele sie tylko dlatego, ze chodzilem do LO na profil mat-inf-ang :)

I tak w LO jest sporo pracy pod tym wzgledem, ze musisz umiec na historie, chemie, polski ( i tutaj omg jeszcze sie wypowiem dodatkowo ) i wieeele innych przedmiotow ktore na studiach informatycznych ze tak to ujme "gina w akcji" :P

A co z matma fizyka informatyka?
matma trzyma poziom u mnie w LO bylo ostro, Pani profesor ktora byla zarazem nasza wychowawczynia na lekcji leciala z materialem i to ostro. Zawze jednak dawala szanse na uczestniczenie w roznych kółkach etc. I tym sposobem naprawde mozna bylo sie nauczyc bo na lekcji to ciezko bylo. Przynajmniej mi.

Fizyka no u nas szczerze mowiac wygladala tak :

  • na sprawdzianie sciagnac by nie dostac 1 bo jak sie dostanie to trzeba poprawic bo na semestr byl tylko jeden spr.
  • dodatkowo zglosic sie do odpowiedzi i dostac 4 lub 5
  • i trzeci punkt to albo napisac kartkowke albo jakis referat albo zglosic sie do odp
    I w ten oto magiczny posob mialo sie zawsze 3 lub 4 :P
    Sprawdziany zazwyczaj byly mega trudne z fizyki

Co do informatyki to poziom ponizej zera, koles ktory nas uczyl podniecal sie visual basiciem. I nie mowie tu ironicznie on na serio sie jarał nim...

Informatyki trzeba samemu sie uczyc ale w sumie to juz wiem od gimnazjum gdy poszedlem do babki z kumplem i poprosilismy by nas co nieco powiedziala o pascalu wtedy. Ona ujela to krotko : "Ja juz nic nie paietam ale moge wam dac ksiazke" :) No i zreszta tak sie zaczela moja przygoda :P

Czemu jednak wybralem LO niz technikum?

teoretycznie na pewno dlatego ze nie mialem porownania ale lepsze pytanie brzmi czy jestem zadowolony z takiego wyboru?
Otoz TAK.

W technikum uczysz sie wielu przedmiotow zawodowych, np pracujesz sobie na linuxach, robisz rozne bajerki z kabelkami i sprzetem etc.
Tyle ze bez pasji i ochoty do pracy to nie dosc ze i tak nic nie bedziesz umial to dodatkowo nie bedziesz wcale lepszy od tego z LO.

Infy nalezy uczyc sie samemu i to nie tylko w LO na studiach ale przez wszystkie lata :)

ps: aha mialem co do polskiego sie wypowiedziec...
Otoz nie wiem czy to regula ale juz wiele razy slyszalem historie i sam ja przezylem ze polonisci cisna klasy matematyczne :P
No po prostu babka nas nienawidzila doslownie. od 1 klasy. Straszna wredna czarownica normalnie :P
czesto nam dogryzala mowiac bardzo nieprzyjemnie do nas ze : "Myslenie logiczne to nie tylko matematyka nie myslcie sobie! Wy w ogole nie umiecie myslec! Na polskim to dopiero musicie wykazac sie logika" :) bylo to wszystko tak ewidentne ze nas nie lubi ze nikt nie mial watpliwosci.

Poza tym zrobila niezla akcje tuz przed matura. Coz powinniscie to widziec by zrozumiec ale sprawa wygladala mniej-wiecej tak:

  • na amture trzeba zrobic konspekt
  • na tablicy oglozen widniala tablica z napisem ze konspekty oddajemy do ktorego tam dnia teraz juz nie pamietam ktorego zalozmy ze 20 czerwca.
  • 7 czerwca wpada do nas polonistka i wesolo mowi "no dawajcie te konspekty... na dzis mialy byc".
  • No to my oczywiscie mowimy ze one na 20 czerwca maja byc oddane wszystkie na raz
  • Wtedy babka wpada w furie i mowi ze chyba oszalelismy i nas do matury nie dopusci :)
  • zaczelismy tlumaczyc ze na tablicy tak jest napisane, a wiec to nie nasza wina. Poza tym konspekty kazdy ma napisane ale po prostu nie wzielismy bo nie wiedzielismy ze na dzis.
  • babka mowi ze nic ja to nie obchodzi i ze nas nie dopusci do matury i idzie do dyrektorki ( ktora jest jej bliska przyjaciolka :P )

I teraz najlepszy moment by go zrozumiec wazne jest ze tuz przed lekcja na tablicy bylo napisane 20 czerwca PO tym jak babka poszla do dyrektorki bylo juz napisane 7 czerwca xD

Kazdy wiedzial ze to reka dyrci kochanej :) oczywiscie do matury nas dopuscila bo zrobilismy raban na cala szkole, nasza wychowawczyni stawila sie za nami etc :)

W kazdym razie babka przez wszystkie 3 lata nas gnebila :)

0

Dam sobie coś uciać, że to był zwykły mgr. a nie prof. Nierozumiałem nazywanie zwykłych nauczycieli profesorami.... zakompleksione dupki co nic nic nie osiągnęły w swojej karierze.

0
polaczek17 napisał(a)

W technikum uczysz sie wielu przedmiotow zawodowych, np pracujesz sobie na linuxach, robisz rozne bajerki z kabelkami i sprzetem etc.

Dziwne, co prawda to już trochę lat temu było, ale byłem w technikum (generalnie w naprawdę dobrym, gdzie kilka klas, m.in. moja, za elitarne uchodziły...) i jakoś nie pamiętam żebym Linuksa chociaż raz na oczy zobaczył. Zabawa z kabelkami? Wszystko poza praktykami odbywało się na symulatorach obwodów, szkół nie stać na ciągłą wymianę sprzętu itd. Praktyki (te miesięczne) były wybitne, połowa w zakładzie energetycznym... w biurze. Wpadamy ~8, sortujemy spinacze itd. dochodzi 12 i wypad. Niby kierunek 'technik elektronik', ale ze specjalizacją z systemów i sieci komputerowych, co i tak lekką fikcją było.

Ciekawostka - pierwszy miesiąc elektrotechniki na pierwszym roku to nauka liczb zespolonych itd. była, rok później na układach analogowych logarytmy. Jakieś podstawy pochodnych i całek na fizyce. To tyle jeżeli chodzi o jakoby niski poziom matematyki (sumarycznie) w technikum.

Ciekawostka numer dwa - na układach mikroprocesorowych był absurd w rodzaju nauki m.in:

  • dokładnej budowy kontrolera przerwań I8259, wliczając w to rejestry i wyprowadzenia (!), łączenie kaskadowe;
  • budowa (wewnętrzna i 'zewnętrzna' - wyprowadzenia) procesorów 8080 i 8086;
  • architektura procesorów Intela i AMD + dokładne omówienie (wymagane na sprawdzianie!) wszystkich kolejnych do ówcześnie najnowszych; czyli ile który procesor ma kroków w potoku, potoków, ile ALU, ile inszych jednostek;
  • podstawy asm, pani profesor tak tłumaczyła, że się nóż w kieszeni otwiera, dla znających asm: 'stos przenosi, movs kopiuje';
  • wszystkie interface'y płyty głównej, które w jaki sposób działa, częstotliwości i przepustowość na pamięć...

itd. itd. 3 godziny w tygodniu, to wszystko co wyżej zrealizowane w jeden semestr. Łatwo zgadnąć, że oceny w klasie nie były rewelacyjne.

0

Ojj to teraz sie chyba nieco pozmienialo :) I chyba na gorsze.
Mialem przyjemnosc ze tak powiem byc praktykantem w szkole haha ( nie zebym byl nauczycielem po prostu po znajomosci nauczycielka nie miala kogo wziasc to jej pomoglem ) xD i wlasnie zaznajomilem sie z uczniami z tech informatycznego i prowadzilem z nimi zajecia :P

To chlopaki nawet nie wiedzieli jak wylaczyc knoppixa xD Wiekszosc czasu spedzali na grach w knoppixie etc.

Zabawa z kabelkami byla w takim sensie ze rozne kable sieciowe sie obrabialo etc.

Co do praktyk to sie nie wypowiem bo nie wiem jak u nich to wygladalo :P

No i najbardziej uderzajace to to :

Ciekawostka - pierwszy miesiąc elektrotechniki na pierwszym roku to nauka liczb zespolonych itd. była, rok później na układach analogowych logarytmy. Jakieś podstawy pochodnych i całek na fizyce. To tyle jeżeli chodzi o jakoby niski poziom matematyki (sumarycznie) w technikum.

Jedyne co zostalo to logarytmy. Ani liczb zespolonych ( chociaz po skonczonym roku jako ciekawostka chyba bylo to ale tylko jako ciekawostka ), ale pochodne i calki to juz w ogole nie ma :P
Przynajmniej ani u nas w Lo nie bylo ani tam w technikum gdzie robilem nie bylo.

Moze w innychszkolach jeszcze nieco tego ucza ale ogolnie z toku nauczania to wypadlo chyba ( oprocz wspomnianych logarytmow ) :P

a do ciekawostki nr dwa sie nie wypowiem bo nie wiem jak to aktualnie jest :P

0

To ja jestem chyba ostatnim rokiem co miał logike w lo nie mówiąc o pochodnych czy zespolonych.

0

Polaczek: jedno czego Cie musieli gdzies nauczyc to kombos ':' + '-' + 'P'. Czy jestes samoukiem?

0

Lubie emotki bo wesoly ze mnie czlowiek :P i prosze sie nie czepiac a kiedys o zgrozo uzywalem ich o wiele wiecej :)

0

Wszystko zależy od szkoły. U mnie np. (sam byłem na humanie...) ludzi na mat-inf ostro cisneli z fizyką, co semestr 3/4 miało poprawke. Z maty byli przygotowywani na rozsz. mature, ale nic ponad program nie wybiegali więc na na studiach informatycznych, na wiele wiedza z LO się nie przydała. Co do samej infy, to chyba jak wszędzie, czyli troche html'a, troche pascala, jakiegoś gimpa(cały program nauczania, średnio rozgarnięty uczeń opanowałby w 2 dni)
W szczególności nacisk był kładziony na obsługę allegro, quake live i cs'a :P

0
lukas_gab. napisał(a)

Dam sobie coś uciać, że to był zwykły mgr. a nie prof. Nierozumiałem nazywanie zwykłych nauczycieli profesorami.... zakompleksione dupki co nic nic nie osiągnęły w swojej karierze.

Profesor to nie tylko tytuł naukowy, ale i zwyczajowa nazwa nauczyciela w szkole średniej. To chyba nie jest zbyt skomplikowane, co?
No chyba, że ktoś nie wie, że po mgr nie stawiamy kropki.

Świętowit napisał(a)

Praktyki (te miesięczne) były wybitne, połowa w zakładzie energetycznym... w biurze. Wpadamy ~8, sortujemy spinacze itd. dochodzi 12 i wypad. Niby kierunek 'technik elektronik', ale ze specjalizacją z systemów i sieci komputerowych, co i tak lekką fikcją było.

Powinieneś się cieszyć. Mój kumpel (taki sam typ technikum i specjalizacja) był na praktykach w firmie informatycznej i pomagał budować nową siedzibę, konkretnie zajmował się fundamentami. W nagrodę, że wykopał największą liczbę taczek ziemi ze wszystkich praktykantów dostał CD-ROM.

0

dobra klasa polecam xd

0

bardzo duzo matematyki w tej klasie !!

0

lukas_gab.: to tylko resztki przedwojennej tradycji, gdzie nauczyciel był naprawdę autorytetem. Mógł nie być profesorem, ale ze względu na ten szacunek przywykło się tak mówić. A teraz to wiesz dokładnie jak jest...

Ja byłem w klasie mat-ang, nie dostałem się do mat-inf. Czego niestety trochę żałuję, gdyż moją matematyczką była jednocześnie wychowawczyni, a uczyła tak kiepsko że szkoda gadać ( miałem 2 na koniec, tylko dlatego że umiała demotywować do nauki ;) ). Także dużo zależy od nauczyciela. Jak trafisz na świetnego - to Bogu dzięki, jak trafisz na podłego - to będziesz musiał się uczyć tylko we własnym zakresie, dokładnie tak jak na studiach.
Generalnie to na co masz się szykować zależy od szkoły. Popytaj lepiej ludzi, którzy do tej szkoły chodzili/chodzą :)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1