Sporo myślę po pracy o pracy

0

Kilka miesięcy temu zmieniłem firmę i teraz moim problemem jest to, że sporo czasu myślę o pracy po pracy. Np. w piątek trafił mi się jeden bug, który jest ciężko rozwiązać. Do tego mam jeszcze kilka featerów do zrobienia w sprincie. I już myśle co to będzię w poniedziałek. Dużo mam myśli w stylu "Co jak za dużo czasu zajmie mi rozwiązanie tego buga i przez to dowiozę mało innych rzeczy w sprincie" albo "Dużo czasu zajmie mi to zanim znajdę rozwiązanie". Do tego mam taką scrum musterkę, która mam wrażenie w pewnym stopniu wywiera presję i chce aby wszystko co jest zaplanowane na sprint było w nim skończone i przez to tylko często się wypytuje czy dany task zostanie dziś skończony itd albo żeby dany task dobrze by było oddać do testów do końca dnia itd. Często pracuje sumiennie więcej niż 8h dziennie przez co po pracy często już na nic nie mam siły i mam mniej czasu prywatnego.

We wcześniejszych firmach jakoś nie czułem aż takiej presji. Też robi różnicę to, że w obecnej firmie dostałem znacznie większą stawkę niż w poprzedniej przez co dodatkowo czuje na siebie presję. Mam około 4 lata doświadczenia i obecnie stawkę nieco ponad 100zł/h na b2b.

Czy też myślicie sporo o pracy po pracy? Jak z tym sobie radzić?
Jak zachowywać się w takiej sytuacji, gdy jest taka nadgorliwa scrum musterka?

0

Moim zdaniem stawkę masz niską jak na obecną sytuację na rynku i 4 lata doświadczenia. Trafiłeś na klasyczny micromanagement. Za pół roku możliwe wypalenie zawodowe. Ludzie chociaż fajni?

0
Kiko88 napisał(a):

Moim zdaniem stawkę masz niską jak na obecną sytuację na rynku i 4 lata doświadczenia. Trafiłeś na klasyczny micromanagement. Za pół roku możliwe wypalenie zawodowe. Ludzie chociaż fajni?

Ludzie ok, co masz na myśli mówiąc klasyczny micromanagement? Co byś zrobił na moim miejscu?

4
Kiko88 napisał(a):

Moim zdaniem stawkę masz niską jak na obecną sytuację na rynku i 4 lata doświadczenia. Trafiłeś na klasyczny micromanagement. Za pół roku możliwe wypalenie zawodowe. Ludzie chociaż fajni?

Co za bezsensowna odpowiedź.
Czyli jak będzie miał wyższą stawkę to jego problemy się rozwiążą?

2

To bardzo trudne, sam sobie z tym nie radzę, ale masz okazję uczyć się jak nie dać wywierać na sobie presji.
Wywieranie presji kończy się albo g**no kodem albo wypaleniem.

książka wujka Boba trochę porusza ten problem:
f03e29f-mistrz-czystego-kodu_400.webp

1

Do tego mam taką scrum musterkę, która mam wrażenie w pewnym stopniu wywiera presję i chce aby wszystko co jest zaplanowane na sprint było w nim skończone i przez to tylko często się wypytuje czy dany task zostanie dziś skończony itd albo żeby dany task dobrze by było oddać do testów do końca dnia itd.

Czyli problem komunikacyjny. Bo popatrz - ta "scrum musterka"* nie rozumie twojej pracy i problemów, jakie masz z taskami, natomiast ma przed sobą pewne cele na sprint, więc pilnuje, żeby te cele były zrealizowane. Więc pyta ciebie, jaki progres.

Tutaj twoim zadaniem jest komunikować się skutecznie. Bo nawet jak "scrum musterka" jest nadgorliwa i trudna we współpracy, to jeśli nie będziesz się komunikował, to zrzucą winę na ciebie, że to ty nie jesteś wydajny i że niezbyt proaktywnie podchodziłeś do rozwiązania problemów.

Np. w piątek trafił mi się jeden bug, który jest ciężko rozwiązać. Do tego mam jeszcze kilka featerów do zrobienia w sprincie.

To ta "scrum musterka" powinna o tym wiedzieć, że masz buga i czego będziesz potrzebować. Być może inni programiści z zespołu mogliby ci pomóc itp. Ogólnie im bardziej będziesz grał jako samotny wilk, tym będzie gorzej.

*domyślam się, że to literówka i chodziło o "scrum masterkę", tylko, że Scrum Master w Scrumie nie ma zachowywać się jak PM, a w twojej firmie z tego co mówisz, to "scrum musterka" jest takim PMem. Więc "scrum masterką" raczej nie jest. Prędzej właśnie "scrum musterką" ;)

9

Żeby rozwiązać problem warto zastanowić się co tym problemem jest.

Może troche poszerzę twoją perspektywe:
Co jak za dużo czasu zajmie mi rozwiązanie tego buga i przez to dowiozę mało innych rzeczy w sprincie
Dowiozę mało rzeczy, a wtedy ktoś się do mnie doczepi?
Ktoś się do mnie doczepi to poniosę jakieś konsekwencje?
Zwolnią mnie?

Niestety tak często działa ludzki mózg i warto się czasem zatrzymać i ochłonąć.
Przez Twoje obawy już zaczynasz klepać za darmo nadgodziny, co tylko napędza spirale strachu bo stajesz się bardziej zmęczony, przez co gorzej Ci się pracuje, przez co zostajesz dłużej, przez co jesteś jeszcze bardziej zmęczony itd.

Może rzeczywiście masz nadgorliwą scrummasterke, a może i nie. Ona pytając ciebie czy coś dzisiaj będzie skończone wcale nie musi mieć w głowie "on to wolno robi, niech to w końcu skończy", tylko może po prostu pyta bo takie jest jej zadanie. Może warto wtedy odpowiedzieć "mam problem, być może ten problem zajmie mi dwa dni, może trzy" w tym wypadku scrum master powinien jakoś zareagować, może wywalić mniej priorytetowy task ze sprintu, przekierować coś na kogoś innego albo zorganizować jakąś pomoc.

Sam komunikując swoje problemy niejako dasz sobie troche psychicznego spokoju.

Miałem/czasem nadal mam bardzo podobne problemy, bywało i tak, że często zastanawiałem się czy ktoś mnie nie zwolni z roboty po czym tydzień później dowiadywałem się o awansie.Perfekcjonizm i zbyt duże wymagania wobec siebie są może i dobre w dążeniu na szczyt ale tak samo mogą nas sprowadzić na samo dno :)

10
sajek587 napisał(a):

Też robi różnicę to, że w obecnej firmie dostałem znacznie większą stawkę niż w poprzedniej przez co dodatkowo czuje na siebie presję.

Nie. To tak nie działa. Zdecydowana większość programistów tak myśli, ale prawda jest taka, że nieważne czy byś wynegocjował 70 zł/h czy 150 zł/h, zespół wymagać od Ciebie będzie tyle samo.

1

Paniczny lęk przed wtopą. Lęk napędza twój umysł. Na sam początek zastanów się czy uzasadniony, może faktycznie jesteś słaby i próbujesz nadrabiać, żeby dotrzymać tempa innym w zespole.

0

Może jesteś zbyt słaby i robisz nadgodziny przez to by nadążyć za tempem kolegów w zespole?

3

Też robi różnicę to, że w obecnej firmie dostałem znacznie większą stawkę niż w poprzedniej przez co dodatkowo czuje na siebie presję.

IMHO pracujesz za tyle ile wynegocjujesz, a to co robiłeś w poprzedniej nie ma znaczenia. Czyli np. jak dostajesz 2x kwotę teraz to nie znaczy że masz pracować 2x szybciej niż w poprzedniej pracy. Firma rzetelnie sprawdziła przecież Twoje umiejętności, a przynajmniej powinna. Nie patrzyłbym na kwotę.

Często pracuje sumiennie więcej niż 8h dziennie przez co po pracy często już na nic nie mam siły i mam mniej czasu prywatnego.

Jeżeli nie zgłaszasz tego jako nadgodzin, to dodatkowo możesz sobie zrobić krzywdę. Bo przyzwyczają się że to jest Twoje normalne tempo.

Jak zachowywać się w takiej sytuacji, gdy jest taka nadgorliwa scrum musterka?

Sam musisz rozważyć jakie kompromisy Tobie pasują, i się z nią dogadać albo olać, biorąc pod uwagę możliwe konsekwencje i czy Ciebie te konsekwencje obchodzą. Pamiętam jak czytałem Uncle Boba to wspominał żeby zawsze rzetelnie mówić realistyczne estymaty, nie dać się złamać że to będzie zrobione za 2 tygodnie. Czyli, według niego, jeżeli uważasz, że "zajmię mi to od 2 do 3 tygodni, w negatywnym przypadku 4 jeżeli to a to" to dokładnie tak powiedz, a nie "obiecuję zrobić w 2 tygodnie".

2

Proponuję zluzować oraz udać się do terapeuty. Takie rzeczy się leczy choć większość społeczeństwa tego nie akceptuje i jest to wstydliwe (w Cebulandii of course).

1

Przemnazaj swoją pierwotną estymatę przez 1.5 i to podawaj jako ostateczną możesz pogadać też z kolegami z zespołu, że dla Ciebie tempo jest zbyt szybkie i razem możecie wypracować kompromis.

1

W dzisiejszych czasach są jeszcze firmy w których nie pracuje się pod presją czasu i rozliczania?

Z mojego doświadczenia wynika, że nie. Dlatego warto pomyśleć: co mogę zrobić dla siebie, by przestać się tym przejmować? I tu z pomocą faktycznie przychodzi terapia (najszybsza behawioralno-poznawcza), medytacja, odpoczynek i inne formy relaksacji.

0

U mnie nie ma presji kompletnie żadnej a i tak chyba mam jak autor, że często po pracy myślę o pracy
Sam sobie to ciśnienie robię bo w sumie praca zdalna to mogę i wieczorem do pracy usiąść.

0

https://www.investopedia.com/financial-edge/1112/the-least-stressful-jobs-in-the-u.s..aspx

Na pierwszym miejscu co ciekawe Data scientist.

W dzisiejszych czasach są jeszcze firmy w których nie pracuje się pod presją czasu i rozliczania?

Myślę że jako programista to każda. Tylko że różnie wychodzi firmom implementacja, w skrajnych przypadkach crunch w programowaniu gier. Różnie też wygląda sama kultura osób, niektórzy są bardzo negatywni i nie zachowują klasy jak coś nie idzie po ich myśli. Możliwe że ta scrummasterka jest bucem a nie każdy dobrze znosi buców.

2
  1. Estymuj zgodnie ze swoja wiedza, a nie tak jak inni sugeruja. W ostatnim sprincie nie dowiozlem i co sie stalo? Nic. W dodatku okazalo sie ze robota ktora robilem (i gdzie sam opracowalem wczesniej co trzeba zrobic) nie ma sensu i pojdzie do kosza. Po prostu bledy sie zdarzaja, dzialamy dalej. Naprawde warto chociaz raz w zyciu zobaczyc, ze ak baedziesz uczciwie robil swoje, ale sie nie wyrobisz to dopoki nie jestes na sciezce krytycznej, nic sie nie stanie.
  2. Czasami warto wiecej pocisnac po godzinach nawet za darmo, jesli widzimy w tym sens -> np. chcemy sie przekwalifikowac na inne stanowisko.
4
QwertyAdmin123 napisał(a):

W dzisiejszych czasach są jeszcze firmy w których nie pracuje się pod presją czasu i rozliczania?

Z mojego doświadczenia wynika, że nie. Dlatego warto pomyśleć: co mogę zrobić dla siebie, by przestać się tym przejmować? I tu z pomocą faktycznie przychodzi terapia (najszybsza behawioralno-poznawcza), medytacja, odpoczynek i inne formy relaksacji.

Współczuję doświadczenia i polecam opuszczenie bańki miernych firm. No chyba, że są to jakieś startupy z USA i praca pod presją jest należycie wynagradzana.

Jeśli osoba nietechniczna pyta, na kiedy będzie coś zrobione, to się to pytanie ignoruje.

1
somekind napisał(a):

Jeśli osoba nietechniczna pyta, na kiedy będzie coś zrobione, to się to pytanie ignoruje.

Nie bardzo rozumiem coś jest niestosownego w tym pytaniu? Każdy mniej więcej wie jak mu idzie itp. Nawet informacja, że delikwent nie wie na kiedy będzie, bo to i tamto jest lepsza niż czekanie na nie wiadomo co do nie wiadomo kiedy. Znałem kilku delikwentów co jakby ich ni pytał na kiedy będzie to by nigdy nie dowieźli.

1
S4t napisał(a):

Nie bardzo rozumiem coś jest niestosownego w tym pytaniu?

Jest przejawem braku zaufania, braku profesjonalizmu oraz zacofanych metod zarządzania.

3

Robienie bezpłatnych nadgodzin to głupota i zaklęte koło.
Zawsze jest coś "pilnego" do zrobienia, nawet jeżeli jedynym powodem tej pilności jest jakiś nic nie znaczący plan na sprint.
Powiedzmy, że dałeś sobie wcisnąć kit, że "koniecznie trzeba dowieźć sprint" i zamiast 80 godzin przepracowałeś 90 (podobnie jak reszta)
W następnym sprincie "przypadające na ciebie" capacity to już 90 godzin (bo mieliście fajne velocity itp.)
Żeby się zmieścić z robotą, musisz przepracować już ponad 100 godzin. Zapłacą ci za 80. Jak długo będziesz tak ciągnąć? Przecież wiadomo, że czas nie jest z gumy, a po iluś tam tygodniach takiego zapierniczania twoja efektywność spadnie, albo zaczniesz udawać, że skończyłeś zadanie dopychając je kolanem.

Jeżeli czegoś nie dowieziesz, to co się stanie? Próbowałeś kiedyś sprawdzić? Jeżeli sumiennie pracujesz te swoje 8 godzin dziennie, to przecież firma, która cię zatrudniała wiedziała kogo zatrudnia, a w każdym razie miała możliwość sprawdzić to podczas rekrutacji. Układ jest prosty: wiedzieli kogo zatrudniają, pracujesz sumiennie tyle ile się umawialiście i dostajesz za to kasę w takiej wysokości, na jaką się umawialiście.

1

Presja jeśli nie jest sztuczna, a wynika np. z rywalizacji rynkowej jest czymś dobrym. Ja lubię mieć lekką-średnią presję, działa na mnie motywująco. Oczywiście jest pewien poziom, gdzie zaczyna mnie dobijać i należy tym odpowiednio zarządzać. Presja wynikająca z głupoty managementu to co innego...

Ale ogólnie jeśli robisz coś ważnego w większej skali to kompletny brak presji oznacza, że pewnie nie robisz czegoś zbyt ważnego jednak.
Za ważne rzeczy oczywiście oczekuje się odpowiedniego wynagrodzenia.

5

@tmk3

ale powody nie są ważne, nie uciekajmy w żadną skrajność i nie dopowiadamy - masz sytuację z przestojem, nikt nie ściga cię z terminem i dowożeniem czegoś. I teraz jest to moje pytanie - szukasz im czegoś do roboty, bo zawsze się coś znajdzie, czy dajesz im czas wolny na naukę, o którym sami będą mogli zdecydować (w takim sensie, że równie dobrze mogą się obijać, bo nikt ich z tego nie będzie rozliczał)? I dlaczego?

Nie wiem dlaczego miałbym kogoś ścigać (szczególnie, że mi za to nie płacą...). Jeżeli jest jakiś realny termin do dotrzymania, bo np. trzeba cos dostarczyć klientowi na jakąś tam datę, albo jest awaria i trzeba ją załatać, to jedyną formą "presji" jest przedstawienie zespołowi realnej sytuacji. Zakładam, że pracuję z dorosłymi profesjonalistami i jak do tej pory nie miałem powodów, żeby myśleć inaczej. Czy wszyscy pracują zawsze na 100%? Oczywiście, że nie, ale jeżeli ktoś ma potrzebę się polenić, to niech przynajmniej robi to efektywnie, bez myślenia przez cały dzień co ma jutro naściemniać na daily. W sytuacjach kiedy ktoś musiał się czegoś douczyć, albo chciał zrobić sobie luźniejszy dzień, to zwyczajnie mówił, że dzisiaj robi sobie dzień na poduczenie się czegoś i nikt nie miał z tym problemu. Jeżeli akurat nie ma roboty, to mamy całą masę tematów do nadrobienia i nadrabiamy, wspólnie przegadując wcześniej co nas aktualnie najbardziej boli.

0

@piotrpo: to w ogóle nie jest odpowiedź na moje pytanie, ani nawet nie zacytowałeś mojego całego komentarza, w którym prosiłem, żeby sobie nie dopowiadać. Cały twój post oparty jest o dopowiedzenie jakiejś hipotetycznej, skrajnej sytuacji, śmiesznie sobie to zmanipulowałeś (•‿•)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1