człowiek orkiestra w firmie

0

Kilka razy takie pojęcie pojawiło się na forum. Sam też jestem przykładem takiej osoby w firmie. Jak sądzicie, dobrze mieć takie "kompetencje", czy nie?
Moje odczucie jest takie, że z jednej strony człowiek uczy się organizowania sobie pracy, ale z drugiej strony jest to męczące.

W moim przypadku wygląda to tak, że często dostaję na skrzynkę maile typu forward. Czyli "nie wiem co z tym zrobić", albo "zrób to za mnie to nie mam czasu".
No to do cholery jasnej jakim cudem ja wiem "co z tym zrobić", albo "mam czas to zrobić". Po prostu jestem zaradny i zorganizowany czy jak?

3
kosmonauta80 napisał(a):

W moim przypadku wygląda to tak, że często dostaję na skrzynkę maile typu forward.

Myślę że tu jest problem. Nie wiem czy jesteś programistą/testerem czy kimś innym w IT, ale ja długo szukałem firmy żeby nie dostawać tasków mailem. Task ma być wpisany ładnie do jiry inaczej palcem nie ruszę :P

Oczywiście dla czegoś naprawdę małego można zrobić wyjątek (jak stworzenie buga/ticketa trwa dłużej niż rozwiązanie problemu)

5

Przypomniał mi się kawał(?).
Czym się różni biały niewolnik od czarnego?
Tym, że czarny zrobi to co do niego należy, natomiast biały zrobi to samo + wszystko dookoła.

4

Jest to chyba przejaw zaradności i odpowiedzialności. Ja w takiej roli czuję się dobrze.
Po pierwsze nie wieje nudą po drugie człowiek poszerza swoje horyzonty i kompetencje. Same zalety.
Faktycznie czasami to bywa męczące jednak ja wolę męczące niż nudne.
Ogólnie daje to więcej wolności i swobody, możliwości, wyborów itp...
Lubię też z takimi ludźmi współpracować. Nie lubię jak ktoś oczekuje wyznaczenia zadań jak niewolnikowi na plantacji bawełny.

1

Po pierwsze jest to męczące jak sam napisałeś.

Po drugie i ważniejsze (oraz dla niektórych zapewne kontrowersyjne) jest to również nieprofesjonalne. Tak, ponieważ świadczy o tym że zarówno po stronie firmy coś siadło i jedna osoba dostała za dużo odpowiedzialności, jak i po stronie tego człowieka orkiestry bo nieumiejętnie dzieli się wiedzą, daje sobie wejść na głowę. Stwarza to również pewne zagrożenie dla firmy jeśli nagle takiego człowieka zabraknie z jakiegoś powodu.

W każdej firmie będzie osoba (lub osoby) znacznie bardziej ogarniające system, rozumiejące procesy z punktu widzenia technologii, znające się lepiej na różnych narzędziach i technologiach które się używa. Rzecz w tym żeby te osoby świadomie i z własnej inicjatywy dążyły do tego aby dzielić się tą wiedzą i przekazywać część odpowiedzialności innym. Wtedy to wszystko tworzy sprawnie działający mechanizm gdzie brak jednego specjalisty jest tylko drobnym nieudogodnieniem a nie poważnym problem powodującym przestój.

Tutaj bardzo ważnym elementem jest opanowanie własnego ego. Łatwo jest popaść w szereg pozytywnych bodźców ponieważ nieustannie dostajemy dowód tego jak bardzo jesteśmy potrzebni. W rzeczywistości pogłębia to tylko problem.

1
Aventus napisał(a):

Po pierwsze jest to męczące jak sam napisałeś.

To akurat zależy co kto lubi.

Po drugie i ważniejsze (oraz dla niektórych zapewne kontrowersyjne) jest to również nieprofesjonalne. Tak, ponieważ świadczy o tym że zarówno po stronie firmy coś siadło i jedna osoba dostała za dużo odpowiedzialności, jak i po stronie tego człowieka orkiestry bo nieumiejętnie dzieli się wiedzą, daje sobie wejść na głowę. Stwarza to również pewne zagrożenie dla firmy jeśli nagle takiego człowieka zabraknie z jakiegoś powodu.

W każdej firmie będzie osoba (lub osoby) znacznie bardziej ogarniające system, rozumiejące procesy z punktu widzenia technologii, znające się lepiej na różnych narzędziach i technologiach które się używa. Rzecz w tym żeby te osoby świadomie i z własnej inicjatywy dążyły do tego aby dzielić się tą wiedzą i przekazywać część odpowiedzialności innym. Wtedy to wszystko tworzy sprawnie działający mechanizm gdzie brak jednego specjalisty jest tylko drobnym nieudogodnieniem a nie poważnym problem powodującym przestój.

Tutaj bardzo ważnym elementem jest opanowanie własnego ego. Łatwo jest popaść w szereg pozytywnych bodźców ponieważ nieustannie dostajemy dowód tego jak bardzo jesteśmy potrzebni. W rzeczywistości pogłębia to tylko problem.

Ale to problem tych co pozwalają takiej osobie na poszerzanie kompetencji a nie tej osoby. To nie @kosmonauta80 będzie miał problem po odejściu tylko jego pracodawca.
Dlatego to nie jest powodem by taką postawę oceniać negatywnie.

2

@kosmonauta80: jakie masz stanowisko na papierze? wykłóć się o lepsze, typu kierownik działu IT

0

@katakrowa:

Ale to problem tych co pozwalają takiej osobie na poszerzanie kompetencji a nie tej osoby. To nie @kosmonauta80 będzie miał problem po odejściu tylko jego pracodawca.
Dlatego to nie jest powodem by taką postawę oceniać negatywnie.

W sumie masz rację. Nie od dziś wiadomo że w przypadku włamań do domów problem jest po stronie ludzi którzy niewystarczająco zabezpieczają swoje posesje. To nie złodziej będzie miał straty po odejściu tylko mieszkańcy. Dlatego to nie jest powodem by postawę złodzieja który wykorzystuje okazję oceniać negatywnie ;)

Tak jak już pisałem- jeśli ktoś jest specjalistą i sam od siebie nie wymaga tego żeby dążyć do polepszenia środowiska pracy (dla wszystkich, nie tylko dla siebie), to moim zdaniem jest to nieprofesjonalne. Widziałem wiele świetnych inicjatyw które zaczęły się oddolnie i "góra" później to doceniła. Z jednej strony zwalasz na tych co na to pozwalają, ale zapewne jakby jednak ktoś wziął się za upewnianie się że obowiązki są rozdzielane i wiedza jest rozprowadzana w miarę równo, to byłby lament że za bardzo kontrolują i mikro-zarządzają.

5

Przerabiałem to. Namordujesz się, a wcale nie ma tego odzwierciedlenia w zarobkach, a dla pracodwacy nadal jesteś tylko pracownikiem. Nie warto. Lepiej wpaść w jakąś specjalizacje, robić swoje, nie stresować się i zarobić kilka razy więcej niż orkiestra z januszexu.

Btw ja przyjmuje taski jedynie na Jira, a maila nie otwieram, chyba, że ktoś do mnie zadzwoni z pretensjami, że nie odpisuje.

5

Stare powiedzenie mówi, że ktoś kto wie wszystko - nie wie nic.

Bycie człowiekiem orkiestrą to tak na prawdę efekt nieudolności projektu, chęć przyoszczędzenia na rekrutacji itp. Na dłuższą metę nie jest się specjalistą w niczym, chyba ze w robieniu wszystkiego po trochu. Podczas zatrudniania się do projektu powinny zostać ustalone konkretne obowiązki jakimi ktoś będzie się zajmował, w konkretnej dziedzinie. Jak ktoś jednocześnie ma developować, testować, stawiać infrę, bawić się cloudem to nie - nie jest to konkretna dziedzina. I mówie to ja - Człowiek orkiestra... Niestety z przymusu.

5

Bawi mnie to pierdzielenie o "budowaniu kompetencji", "rozwijaniu się".

Co z tego, że potrafię zamówić piwo w każdym możliwym języku świata skoro w żadnych z tych języków nie potrafią się z nikim porozumieć?

Innymi słowy jak ktoś jest od wszystiego to jest do niczego, to zwykłe szukanie frajerów i wykorzystywanie ludzi.

8

Jeśli firma jest gotowa zaoferować człowiekowi-orkiestrze bardzo dobrą stawkę to ok

Jeśli to typowi Janusze szukający frajera co za pół darmo będzie rypał na 2 stanowiska żeby pan mógł zarobić, to niech się walą. Pitolenie o samorozwoju i dobrej współpracy może sobie Januszex w 4 litery wsadzić. Razem z jego g**no-projektami, przy których się można niesamowicie rozwinąć.

0

Jak jestem zwolennikiem aby każdy w zespole miał minimalną wiedzę na temat tego co robi druga osoba aby móc go jakoś tymczasowo zastąpić jak się pochoruje/odejdzie. Jednak najlepiej jak każdy specjalizuje się w jednym temacie. Jest przede wszystkim efektywniej i przyjemniej tak pracować. I jak ktoś wspomniał, najlepiej droga oficjalna czyli JIRA z opisem co do zrobienia, dostałem raz duzego taska na gębę i nie polecam.
Więc jak jestem przeciwnikiem "człowieka orkiestry" którzy na swoich barkach utrzymuje projekt, tak poznałem w swojej karierze 3 devów (prawdziwi seniorzy, a nie przez staż pracy), którzy mieli tak obszerną wiedzę, że potrafili zrobić "wszystko" i wszystkiego się nauczyć. Wolę sobie dać taki wzór do naśladowania niż być uber specjalistą w jednej dziedzinie.

3

@Aventus:
Wszystko sprowadza się do tego że masz mało profesjonalne podejście i próbujesz to jakoś argumentować,

Znam takich mało profesjonalnych co dzięki brakowi profesjonalizmu w Twoim mniemaniu zostali dyrektorami albo prezesami polskich oddziałów międzynarodowych spółek.
Ale ja Ciebie ani Twojego podejścia nie oceniam bo tak samo gó..o wiem o Tobie jak Ty o mnie zatem swoje wycieczki osobiste schowaj sobie w głęboko w d... i tam je trzymaj.

W byciu ambitnym i ogarniętym nie ma nic złego jeśli tego nie pojmujesz to nie mój problem a Twój.
Jeden jest szczęśliwy klepiąc bezmyślnie taska za taskiem budując kapitał anonimowego gościa w USA,
a inny chce poczuć coś więcej, mieć realny wpływ, kontrolę nad tym co robi i spełniać w ten sposób swoje ambicje. Ja np. nie wyobrażam sobie klepania kodu na podstawie tasków.
Dla mnie to robota tak ogłupiająca, że nawet za 4x tyle co zarabiam obecnie nie chciałbym jej wykonywać.

5

Pracowałem jako Java Developer, pewnie jak wielu z Was też byłem orkiestrą, robiłem Angulara, Websphersy, GoLangi, AWS'y, GCP, Azury, testowanie manualne, integracyjne, bycie biznes Analitykiem, przez 4 lata ciągłe dokształcanie i tym podobne często pod presją czasu, bo pracowałem w Scrumie. O zapomniałem, DevOpsowałem jeszcze Kubernetesy. Przez 4 lata to tak robiłem po ~10h dziennie, dzień w dzień.

Tak. To wypala jak jasny gwint. Świadomie poszedłem w niszę, wąską specjalizację i o wiele mi jest lepiej teraz psychicznie bo każdego dnia w miarę komfortowo się czuję z tym co mam robić jutro, mam swoją piaskownicę. Jest to jeden z plusów wejścia w niszę, o których się nie mówi, ale komfort psychiczny dla mnie, a także lepiej mi dla mojej rodziny, dzieci. Przeważnie zawsze już odrobię swoje co mam zrobić i jestem gotowy.

Poza tym powiedzenie z dziadka, pradziadka, że jak ktoś jest dobry do wszystkiego, to znaczy, że jest do niczego się świetnie sprawdza i widzę to teraz jak się wyspecjalizowałem.

2

@katakrowa:
W sumie odpowiem tutaj a nie tylko w komentarzu.

Znam takich mało profesjonalnych co dzięki brakowi profesjonalizmu w Twoim mniemaniu zostali dyrektorami albo prezesami polskich oddziałów międzynarodowych spółek.

A ja znam takich co brali na siebie wszystko, a później z wypalenia dostawali załamania nerwowego. Jeden nawet na jakiś czas wylądował w psychiatryku. Ani Twoje, ani moje doświadczenie niczego nie udowadnia.

Ale ja Ciebie ani Twojego podejścia nie oceniam bo tak samo gó..o wiem o Tobie jak Ty o mnie zatem swoje wycieczki osobiste schowaj sobie w głęboko w d... i tam je trzymaj.

Zamiast od razu się oburzać i rzucać ekskrementami na lewo i prawo lepiej wyluzuj i nie bierz tego aż tak poważnie. Ja nie oceniam Ciebie, ani Twojego profesjonalizmu jako całość. Ja jedynie wypowiadam się w tym konkretnym kontekście. Spróbuję użyć pewnej analogii (nie, nie porównuje Cię, to po prostu analogia) chociaż być może i ona będzie dla Ciebie "z d**y", bo każda analogia jest z d**y jeśli koliduje z naszymi przekonaniami.

Jest jakiś główny programista (z jakimś "bardzo ważnym" tytułem) który twierdzi że on świadomie pisze kod spaghetti, że nie jest to dla niego problem bo on ten kod zna i dobrze rozumie, a poza tym inni przychodzą prosić go o wyjaśnienie kodu i mu z tym dobrze. Na dodatek i tak planuje za jakiś czas odejść z tej firmy więc długoterminowo wracanie do kodu który napisał dawno temu to też dla niego nie problem.

W takiej sytuacji również bym mówił że jest to nieprofesjonalne. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z osobistymi atakami czy oceną osoby, a jedynie oceną konkretnych zachowań i przekonań. Tak samo subiektywne pozytywne odczucia nijak się mają do wpływu pewnych zachowań na całość środowiska pracy.

W byciu ambitnym i ogarniętym nie ma nic złego jeśli tego nie pojmujesz to nie mój problem a Twój.
Jeden jest szczęśliwy klepiąc bezmyślnie taska za taskiem budując kapitał anonimowego gościa w USA,
a inny chce poczuć coś więcej, mieć realny wpływ, kontrolę nad tym co robi i spełniać w ten sposób swoje ambicje. Ja np. nie wyobrażam sobie klepania kodu na podstawie tasków.
Dla mnie to robota tak ogłupiająca, że nawet za 4x tyle co zarabiam obecnie nie chciałbym jej wykonywać.

I ja się z tym w pełni zgadzam! Może mamy inne definicje pojęcia "człowiek orkiestra"? Dla mnie to odpowiednik angielskiego "one man army"- osoby która wie wszystko o wszystkim, przy czym jednocześnie inni współpracownicy wiedzą mało o bardzo małym zakresie rzeczy. Wtedy każdy przychodzi do takiego człowiek orkiestry z nawet najdrobniejszymi sprawami. To jest dla mnie człowiek orkiestra i jeśli taka osoba aktywnie nie działa w kierunku aby jednak trochę "upłynnić" wiedzę i obowiązki, to jest to nieprofesjonalne.

Samo znanie wielu zagadnień w pracy i bycie wsparciem dla innych to nie jest bycie człowiekiem orkiestrom, a przynajmniej nie w tym negatywnym sensie. Sam zresztą jestem taką osobą u mnie w pracy, gdzie często z trudnymi (ale naprawdę trudnymi a nie błahostkami) problemami ludzie do mnie przychodzą. Wtedy jednak stosuję- w moim mniemaniu- profesjonalne podejście i zasadę "daj człowiekowi wędkę zamiast ryby". Również upewniam się że dokumentuję wiedzę.

1

Człowiek orkiestra, ale tylko w przypadku, gdy chce się zostać managerem w dużej firmie. Żeby było wiadomo, o czym na spotkaniach mówią, jaki temat drążyć, a jak tylko "odfajkować".
Z drugiej strony, wąska specjalizacja to trudna ścieżka i nie każdemu podchodzi.

2
kosmonauta80 napisał(a):

Kilka razy takie pojęcie pojawiło się na forum. Sam też jestem przykładem takiej osoby w firmie. Jak sądzicie, dobrze mieć takie "kompetencje", czy nie?

Pytanie, co Cie bardziej kreci - bycie generalistą (szeroko) czy specjalistą (gleboko).

Moje odczucie jest takie, że z jednej strony człowiek uczy się organizowania sobie pracy, ale z drugiej strony jest to męczące.

Wiecej asertywnosci i szukania systemowych rozwiazan.

W moim przypadku wygląda to tak, że często dostaję na skrzynkę maile typu forward. Czyli "nie wiem co z tym zrobić", albo "zrób to za mnie to nie mam czasu".

Wygląda na brak samodzielnosci i delegowania. Jestes waskim gardlem. Dzielisz sie wiedza?

No to do cholery jasnej jakim cudem ja wiem "co z tym zrobić", albo "mam czas to zrobić". Po prostu jestem zaradny i zorganizowany czy jak?

Byc moze masz wieksze doswiadczenie, jestes bardziej inteligentny i ogarniety. IT to jednak sport zespolowy i czas hero developerów minal. Ktos, kto ma wplyw na organizacje pracy powinien cos zrobic z ta sytuacja - moze bardziej rownomiernie porozsadzać ludzi po zespolach, zrobic jakies szkolenia, onboardingi, zadbac o dzielenie sie wiedza.

4
kosmonauta80 napisał(a):

Kilka razy takie pojęcie pojawiło się na forum. Sam też jestem przykładem takiej osoby w firmie. Jak sądzicie, dobrze mieć takie "kompetencje", czy nie?

Moim zdaniem, to że oprócz "swojej działki", mam pojęcie o sporej ilości rzeczy dookoła jest moim największym atutem i całkiem wymiernie przekłada się na moje dochody. Mam wręcz lekką alergię na ludzi, którzy uważają, że są od pisania konkretnego typu oprogramowania, w konkretnym języku, w konkretnym frameworku, a jak przychodzi do zrobienia czegokolwiek poza swoją kuwetą rozkładają bezradnie ręce.

Moje odczucie jest takie, że z jednej strony człowiek uczy się organizowania sobie pracy, ale z drugiej strony jest to męczące.

To jest kompletnie inny problem. Co innego mieć szerokie kompetencje i różnorodne zadania, co innego burdel w organizacji pracy.

W moim przypadku wygląda to tak, że często dostaję na skrzynkę maile typu forward. Czyli "nie wiem co z tym zrobić", albo "zrób to za mnie to nie mam czasu".

Jeżeli ci to przeszkadza, to odpisuj "to dowiedz się, co z tym zrobić, bo ja też nie wiem", "też nie mam czasu". Takie strzały znikąd trzeba kontrolować, bo inaczej totalnie rozwalą ci czas i w rezultacie dostaniesz po tyłku za to, ze nie zrobiłeś czegoś, co jest twoim głównym zadaniem.

No to do cholery jasnej jakim cudem ja wiem "co z tym zrobić", albo "mam czas to zrobić". Po prostu jestem zaradny i zorganizowany czy jak?

Po prostu spora część ludzi ma gigantyczną awersję do nauki czegokolwiek, podjęcia ryzyka nauczenia się czegokolwiek. Jeszcze więcej ludzi to lenie, uważające, że "nie potrafię" jest super wymówką.

2

Jak sądzicie, dobrze mieć takie "kompetencje", czy nie?

Według mnie z perspektywy kasy oraz na początku kariery - tak.

Nie trzeba wybitnie dużo popracować z czymś aby móc powiedzieć coś na dany temat, a zatem można znacznie zwiększyć swoje zarobki np. po 2? 3? latach takiego orkiestrowania

jak to ktoś kiedyś mówił Learn something about everything and everything about something

1

No to do cholery jasnej jakim cudem ja wiem "co z tym zrobić", albo "mam czas to zrobić". Po prostu jestem zaradny i zorganizowany czy jak?

Po prostu jesteś cynicznie wykorzystywany przez innych. Inni członkowie zespołu uprawiają na Tobie tzw. spychologię. Generalnie zastanów się czy robienie pracy za innych sprawi, że odniesiesz jakąś korzyść z tego tytułu. Czy dostaniesz szybciej awans? Czy robienie tych rzeczy jest w ogóle w zakresie wyłącznie Twoich kompetencji? Bo może powinieneś oddelegować te zadania na kogoś innego kogo wdrożysz, a samemu nauczyć się czegoś nowego.

Fakt, moje odejście z firmy będzie katastrofą. — kosmonauta80 2022-02-04 12:13

Mylisz się. Nie ma ludzi niezastąpionych.

0

Jak sądzicie, dobrze mieć takie "kompetencje", czy nie?

Jak Tobie jest z tym źle, to nie. A jak dobrze, to dobrze.

1

Dla kogoś, szczegolnie dla programistów Java, jak macie taski nierozpisane, albo niejasne wymgania, cos co wymaga pisania emaili, zbieraniu wymagań, np. zrobic cos w UML, zaprojektowac diagram sekwencji, nauczyć sie cos samemu o Definition of Done, co to sa kryteria akceptacji. Mówiąc jasno robic za biznes analityka sprobowac oddelegować ten obowiązek do Managera / Scrum Mastera. Zdziwilibyscie jak Ci ludzie potrafią byc asertywni.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1