"FENOMEN" pracy w IT 🤔

1

Witam, czy jest mi ktoś w stanie wytłumaczyć moim zdaniem "fenomen" pracy w branży IT bo ja tego zrozumieć nie mogę. Jest ogromne zapotrzebowanie na rynku na informatyków właściwie każdej specjalności (co jest chyba wszystkim wiadome nawet ludziom z poza IT i raczej każdy się zgodzi co do tego). Więc skoro jest takie duże zapotrzebowanie to czemu jest tak mało ofert dla osób początkujących (juniorów) ? Jak patrzę na portale z pracą w IT to najwięcej widzę na seniorów ewentualnie mid-ów. Ja sobie zdaje sprawę z tego że lepiej jest pracodawcy zatrudnić pracownika z doświadczeniem - to jest chyba oczywiste dla wszystkich nawet jeśli ktoś nie jest przedsiębiorca. Czemu firmy (głównie chodzi mi o korporacje nie tylko z branży IT) wysuwają tak mało ofert do informatyków bez doświadczenia? Niby wytłumaczenie jest - bo potrzebują tych z doświadczeniem. Ale czy serio firmy nie zdają sobie sprawy z tego że to do niczego nie prowadzi (przynajmniej w mojej osobistej opinii)? Przecież gdzieś początkujący muszą zdobywać doświadczenie! Ścieżka Junior -> Senior w IT nie jest jakoś bardzo długa (wiem że to jest względne co znaczy "długa" i zależy też od specjalności w IT) w porównaniu z innymi zawodami "technicznymi". Oczywiste że "wyszkolenie" pracownika kosztuje zarówno pieniądze jak i czas ale wydaje mi się że skoro firmy chcą mieć dobrych informatyków to te rzeczy to nie "koszty" a "inwestycje". Z chęcią wysłucham każdej opinii. Liczę na ciekawą dyskusję.

8

Nie wystawiają ich mało tylko bardzo łatwo jest je zapełnić. Po co wystawiać ogłoszenie jak z ostatniego stażu wziąłeś kilka/kilkanaście osób po trzymiesięcznej rozmowie kwalifikacyjnej, a ci z polecenia zapełnią ci resztę pozycji? Ogłoszenie może ci wisieć 3 miesiące albo więcej, w zależności od tego ile oferujesz, a juniora zapełnisz w dwa tygodnie. Jeśli firma zatrudni po kolei 4 seniorów w trakcie roku i 25 juniorów, to ogłoszenia na juniorów będą widziane rzadziej niż te na seniora.

Poza tym dla wielu firm premium za mida nie jest na tyle wysokie żeby bawić się w rekrutację juniorów - częściej wystawia się ofertę na mida i ewentualnie jak ktoś jest mocniejszym juniorem to zatrudnia się go jako juniora do przeszkolenia.

Co do inwestycji też się nie zgodzę - w większości firm z powodów takich lub innych jest trudno dostać taką samą podwyżkę przy awansie jak przy zmianie firmy, więc twoja inwestycja po 2 latach procentuje w innej firmie.

4
Adam Kruk napisał(a):

Witam, czy jest mi ktoś w stanie wytłumaczyć moim zdaniem "fenomen" pracy w branży IT bo ja tego zrozumieć nie mogę. Jest ogromne zapotrzebowanie na rynku na informatyków właściwie każdej specjalności (co jest chyba wszystkim wiadome nawet ludziom z poza IT i raczej każdy się zgodzi co do tego).

Zwróciłbym uwagę na to uwagę kto nakręca tę propagande. Jak porozmawiasz z dowolnym człowiekiem w dowolnym zawodzie, czy to księgowy, czy prawnik, czy lekarz, to oni Ci wszyscy powiedzą, że zawaleni robotą po korek i przydałoby się więcej ludzi, żeby ich odciążyć. Z drugiej strony nie zatrudniają tych ludzi, a wręcz blokują mniej lub bardziej jawnymi metodami wejście do zawodu. Na tym forum znajdizesz tez wątki, w których ludzi nawet z jakimśtam już doświadczeniem zmusza sie do bezpłatnych nadgodzin czy jakichś innych chorych akcji. Gdyby te braki byly rzeczywiste a nie tylko "legendami w mediach" to nad każdym devem by się trzęśli jak nad jajkiem i szybciutko zorganizowali szkolenia i przyjęcia dla nowych. Wynika to z prostej kalkulacji, że przy braku ludzi ceny idą w górę, więc w pewnym momencie opłaca się zrobić gorszy produkt słabszymi ludźmi (świeżakami) a ludzi i tak to kupią. Skoro cały czas mówimy nie o wchlanianiu nowych do branży, a wyrywaniu sobie nawzajem doświadczonych, to znaczy, że poziom sie ustabilizował. Nie ma żadnych braków. To tylko propaganda. Jest równowaga między popytem a podażą. Przestan wierzyć bezmyślnie głupkowatym portalom internetowym. To, że wymagania na juniora , a nawet już an stażystę ciągle rosną i zwieksza się próg wejścia ciągle świadczy o wręcz przeciwnym zjawisku. Jeżeli myślisz, że zarobki idą w górę, to niestety ne idą. Realnie spadają.

23
  1. Liczba aplikujących "juniorów" jest gigantyczna, więc to nie jest tak ze ogłoszeń dla juniorów nie ma, tylko schodzą na pniu. Znaleźć seniora któremu chce się zmieniać pracę jest trudno więc ogłoszenia wiszą. W efekcie jak wejdziesz na portal z ogłoszeniami to widać tylko te dla seniorów. Ot klasyczny survivor bias.
  2. Postaw się w miejscu pracodawcy - możesz zatrudnić sobie seniora za X który zarobi dla ciebie 2X na przykład, albo możesz zatrudnić juniora który przez długie miesiące nie będzie przynosić zysku a trzeba mu płacić i jeszcze zabiera czas reszcie zespołu, a na koniec rzuci papierami jak uzbiera trochę doświadczenia. To jest prosty rachunek ekonomiczny. Czasami niektórzy próbują sie ratować jakimiś lojalkami ale wtedy jest hurr durr januszex chce lojalki.
  3. Wiele firm nie wystawia takich ogłoszeń bo nie musi - ma juniorów którzy zostają u nich po stażach albo np. rekrutuje ich sobie przy okazji prowadzenia jakiegoś przedmiotu na studiach
6
Adam Kruk napisał(a):

Czemu firmy (głównie chodzi mi o korporacje nie tylko z branży IT) wysuwają tak mało ofert do informatyków bez doświadczenia?

Dam Ci przykład na mojej osobie. Ogólnie skupiam się zawodowo na Javie/Springu/Hibernate od około 5 lat + jestem jednym z kontrybutorów projektu open source. Raczej niczego innego nie tykam, poza Javą, od biedy jak manager prosi to konfiguruję czasem coś na Kubernetes, ale zdaję sobie sprawę z ilości technologii w IT, ale także potrzebie specjalizacji, stąd celowo nie chcę być Full Stackiem, czy chaos-monkey od wszystkiego.

Mam porównanie do Juniorów w projekcie obok, jak widzę jak kod piszą oraz do tego jak ja zaczynałem 5 lat temu to powiem Ci, że jestem w stanie aktualnie wyrzeźbić coś w 1-2 miesiące co całej ekipie 3-4 Juniorów zajmuje około pół roku. Wnioski pozostawiam Tobie dlaczego firmy wolą zatrudnić ogarniętego Seniora za 25k aniżeli bawić się w zatrudnianie Juniorów + mieć ryzyko że uciekną po pół roku/roku pracy za lepszą pensją. Dodatkowo kod pisany przez ogarniętego Seniora łatwo utrzymywać później, aniżeli kod wyklepany przez Juniorów. Będzie elegancko zrobiona kompozycja, interfejsy, otestowane, pokonktrakowane API, coś na co wiedzę zdobywałem także w moim wolnym czasie.

4

Plus jest duża rozdzielczość skilla.

Tzn często jeden senior sam w kilka godzin zrobi lepszą robotę niż 10 juniorów w cały tydzień albo dwa.

3

Skad wiesz, ze jest ogromne zapotrzebowanie? To nieprawda. Od ok. roku szukam pracy.
Tu nie ma fenomenu, praca normalna. Ostatnio najpopularniejszy kierunek studiow. Zarobki nie rosna tylko spadaja.
Jak patrze na rowiesnikow, to tu nie ma krainy mlekiem i miodem plynacej, wrecz przeciwnie.

7
zgrzyt napisał(a):

Skad wiesz, ze jest ogromne zapotrzebowanie? To nieprawda. Od ok. roku szukam pracy.
Tu nie ma fenomenu, praca normalna. Ostatnio najpopularniejszy kierunek studiow. Zarobki nie rosna tylko spadaja.
Jak patrze na rowiesnikow, to tu nie ma krainy mlekiem i miodem plynacej, wrecz przeciwnie.

;|

Pite coś już było dzisiaj?

8
Shalom napisał(a):
  1. Postaw się w miejscu pracodawcy - możesz zatrudnić sobie seniora za X który zarobi dla ciebie 2X na przykład, albo możesz zatrudnić juniora który przez długie miesiące nie będzie przynosić zysku a trzeba mu płacić i jeszcze zabiera czas reszcie zespołu, a na koniec rzuci papierami jak uzbiera trochę doświadczenia. To jest prosty rachunek ekonomiczny. Czasami niektórzy próbują sie ratować jakimiś lojalkami ale wtedy jest hurr durr januszex chce lojalki.

To jest ciągle powtarzany w kółko jak zdarta płyta argument, ale też głownie w mediach się pojawił najpierw jako zdanie pracodawców rozpaczliwie szukających ludzi*, dlatego jak rozumiem utrwalił się na poziomie podświadomym, że powtarzacie go niejako z automatu na widok każdego pytania o wejście do zawodu.

A teraz postawmy się w sytuacji juniora. Załóżmy że przepracowałem 2 lata a jakiejś firmie i mam już doświadczenie minimalne. Zawsze zmiana to ryzyko, statystycznie ludzie są leniwi i nie dokonują zmian. Jestem w projekcie gdzie znam ludzi i mam jakąś pozycję. Dlaczego miałbym ryzykować? Owszem zmienię, jeżeli mam płacone poniżej stawki rynkowej, albo jest jakaś toksyczna atmosfera - ale to nie jest wina mnie świeżaka tylko pracodawcy.

Co do tego "nie będzie przynosił zysku" to podchodzicie do programowania tak, jakby to była produkcja przy taśmie, a nowy stał obok i się patrzył. Tylko ile tak naprawdę poświęca się juniorom REALNIE? Bo ja się założę, że jest to może raz czy dwa dziennie po 5 minut jak się rozłoży na to, że junior pyta różnych osób to może z 10 minut w tygodniu taki junior wam zabierze. I co znaczy, że nie będzie przynosił zysku. A taka sekretarka prezesa co nie klepie kodu, albo panienka z HR też nie przynosi zysku? No przecież nie klepią kodu, prawda?

Proces wdrażania nowych pracowników jest integralnym procesem działania każdej branży i coś jeszcze czego nie rozumiecie: wymusza na organizacji standardy, pozwalające wejść szybciej nowym w zagadnienie. Ale tak to jest Polska. Po co dokumentacja z której junior by się mógł dowiedzieć jak działa API, niech pyta seniorów jak czegoś nie wie. Po co testy. Niech eksperymentuje z kodem a potem niech to się wyp....li 10 innym ludziom w 30 innych miejscach, to będzie za co go zjebać, hehehe młody no widzisz zjeb***. Po co jakaś sensowna i łatwa do zrozumienia architektura. Przecież Zenek, który to zaczął klepać jeszcze w 2001 wie wszystko gdzie jak i co. Tak, to zdecydowanie wina tych nieproduktywnych świeżaków.

*) aż się popłakałem ze wzruszenia nad ich losem

3

Witam, czy jest mi ktoś w stanie wytłumaczyć moim zdaniem "fenomen" pracy w branży IT bo ja tego zrozumieć nie mogę.

Możesz nauczyć się prawie wszystkiego na własną rękę, budżet to pewnie 500-1500zł na komputer + ewentualnie książki

WFH

Zarobki wydają się dobrze skalować z wiedzą/expem co fajnie się łączy z punktem 1

1
devRandom napisał(a):

Nie wystawiają ich mało tylko bardzo łatwo jest je zapełnić.

Nie zgodzę się. Wystawiają mało i generalnie jest mało juniorów w firmach. U mnie w firmie to ja chyba kojarzę jakieś pojedyncze sztuki, a "Seniorów" i "Expertów" jak psów, nawet różnych "Principali" jest chyba więcej. Totalnie odwróciła się struktura zatrudnienia na stanowiskach technicznych. Powinna być piramida, a jest niemalże odwrócona piramida. Doszło do tego, że w zespole zamiast 6-8 osób, miałem 2, pracy miałem pod korek, projekty się ciągnęły w nieskończoność, ale nie mogłem się doprosić by kogoś nowego zatrudniono, nawet juniora, bo wg kierownictwa nikt nie spełniał kryteriów rekrutacyjnych.

Wydaje mi się, że są za to odpowiedzialne 2 czynniki. Po pierwsze, jak wspomniano, nie opłaca się inwestować w juniorów. Z punktu widzenia teorii gier, można uznać, że jest to przykład równowagi Nasha, która nie jest efektywna - podobnie jak w "dylemacie więźnia". Nie jest efektywna, bo gdyby firmy dogadały się między sobą, że nie będą sobie podbierać dopiero co wykształconych juniorów, to osiągnęłyby więcej. Po drugie, chyba faktycznie praca robi się coraz trudniejsza. Łatwe rzeczy w IT już zrobiono.

4

W zasadzie @Shalom wyczerpał temat. Mogę potwierdzić, że średnio po kilku dniach na ofertę junior-remote potrafi zgłosić się kilkuset chętnych.

Dodam jeszcze co ciekawsze spostrzeżenia z dyskusji pod ogłoszeniami:

dwa lata doświadczenia to już mid
na kasie w biedronce płacą więcej
oferowanie zlecenia zamiast etatu - janusze (gdy oferta ewidentnie kierowana dla studentów)

Często skutkuje to tym, że pracodawcy mniej chętnie wystawiają takie oferty i nie raz widzę "strong mid - wymagane 2+ lata doświadczenia".

4
PanamaJoe napisał(a):

Co do tego "nie będzie przynosił zysku" to podchodzicie do programowania tak, jakby to była produkcja przy taśmie, a nowy stał obok i się patrzył. Tylko ile tak naprawdę poświęca się juniorom REALNIE? Bo ja się założę, że jest to może raz czy dwa dziennie po 5 minut jak się rozłoży na to, że junior pyta różnych osób to może z 10 minut w tygodniu taki junior wam zabierze. I co znaczy, że nie będzie przynosił zysku. A taka sekretarka prezesa co nie klepie kodu, albo panienka z HR też nie przynosi zysku? No przecież nie klepią kodu, prawda?

Z doświadczenia Ci powiem, że nawet osoby bardziej doświadczone, które nie ogarniają za bardzo jakościowo i projektowo (taki junior+, który pisze już kod który się kompiluje i jakoś tam działa a nawet jakimś cudem spełnia wymaganie) potrafi realnie zabrać wiele czasu na najpierw tłumaczenia co w zasadzie trzeba zrobić, potem review z wypunktowaniem błędów (czasami x2, bo zależy czy trafi się ktoś kto ogarnie i doczyta, czy trzeba mu te wszystkie błędy jeszcze wytłumaczyć) a jeszcze czasami trzeba doliczyć czas na poprawienie błędów, bo bywa że nie ma sensu odrzucać PR n-razy bo do ściany nie dotrze i szkoda czasu a sprint leci.

Sporo zależy od zespołu w jakim ten junior się znajduje i typu projektu. W takim SH przed klientem praktycznie musisz "kryć" niekompetencję gościa tak długo, aż faktycznie nie zacznie być jakkolwiek samodzielny, przy okazji mając sporą presję czasową i dywagacje w stylu "nauczyć, czy olać i dowieźć". W firmie produktowej za to jest o wiele więcej czasu, a PO jest wyrozumiały, bo wie że long-term taki ktoś może zacząć się zwracać. Co innego kiedy zespół to sami juniorzy i jeden senior albo większość typu 3/2, 3/1, a co innego kiedy masz 2-4 midów/seniorów a jednego juniora i każdy z nich ma faktycznie jak wspomniałeś "średnio poświęcić mu 15 minut dziennie" to faktycznie wtedy ma to sens i można taki czas przyjąć. W przypadku jak w 1/2 osoby musicie zarówno pchać projekt do przodu jak i "niańczyć" juniorów to nie jest kolorowo :)

6
PanamaJoe napisał(a):

Po co dokumentacja z której junior by się mógł dowiedzieć jak działa API, niech pyta seniorów jak czegoś nie wie. Po co testy.

To. Projekty robione w tak partyzancki sposób, że tylko senior ogarnie.

Ze szczątkową nieaktualną dokumentacją. Łamiące powszechnie stosowane standardy. Słabo otestowane.

W rezultacie ktoś nowy (niekoniecznie junior) nie ma innego wyjścia, jak zadawać setki pytań dotyczących danego projektu. Tylko, że junior oprócz pytań o projekt będzie też miał mnóstwo pytań o fundamenty, więc będzie podwójnie do tyłu. Dlatego firmy wolą zatrudniać ludzi z doświadczeniem, bo ci przynajmniej fundamenty będą mieć ogarnięte i będą mogli się skupić na samym wdrożeniu w projekt.

Ogólnie więc firmy szukają zaprawionych w boju partyzantów, którzy niejedno g**no widzieli niż świeżych rekrutów, których nawet nie wiadomo jak wdrażać.

8

Oferty dla juniorów są, problemem są mainstreamowe media i bootcampy, które twierdzą, że IT to łatwy hajs, praca zdalna z każdego miejsca na ziemi, a programowania da się nauczyć w 3 miesiące.
Dlatego też, według mnie, od juniorów zaczyna się wymagać coraz więcej, aby mniej osób po tygodniowych bootcampach aplikowało. Dodatkowo firmy otwierają się też na staże, chociaż tutaj raczej sytuacja z COVID nie pomaga, tylko trzeba faktycznie poklikać po stronach firm, bo tam najczęściej się takowe znajdują.

4
PanamaJoe napisał(a):

Co do tego "nie będzie przynosił zysku" to podchodzicie do programowania tak, jakby to była produkcja przy taśmie, a nowy stał obok i się patrzył. Tylko ile tak naprawdę poświęca się juniorom REALNIE? Bo ja się założę, że jest to może raz czy dwa dziennie po 5 minut jak się rozłoży na to, że junior pyta różnych osób to może z 10 minut w tygodniu taki junior wam zabierze.

Chyba nie pracowałeś nigdy w zespole. Na moim przykładzie - projekt nie jest zwyczajnym CRUDem, od ponad roku pracuję przy swoich rzeczach z ludźmi na poziomie mid i wyżej. W tej chwili mamy pewną hierarchię, tj. ja pilnuję trzech osób, te trzy osoby pilnują reszty, w razie czego mogą się do mnie odezwać. Dziennie zajmuje mi to minimum 30 minut (jak nikt nic nie chce), ale dominanta wyjdzie spokojnie ponad dwie godziny. Gdyby zastąpić zespół juniorami to pewnie urosłoby to do sześciu godzin.

I co znaczy, że nie będzie przynosił zysku. A taka sekretarka prezesa co nie klepie kodu, albo panienka z HR też nie przynosi zysku? No przecież nie klepią kodu, prawda?

Sekretarka prezesa przynosi zysk od momentu, w którym prezes nie będzie musiał sam odbierać telefonu - czyli tak na oko w pierwszym tygodniu pracy. "panienka" z HR przyniesie zysk w momencie, kiedy sama ogarnie dokumenty - czyli pewnie też w pierwszym tygodniu, max w drugim.

2

@Adam Kruk: nie ma żadnego "fenomenu" bo w każdym zawodzie specjalistycznym jest większe ssanie na ludzi z doświadczeniem. Wklepałem w Google na szybko "praca stolarz" i wyskoczył mi link z OLX: https://www.olx.pl/praca/produkcja/warszawa/q-praca.stolarz/?utm_source=sea&utm_medium=googleads&utm_campaign=%5BPraca%5DProdukcja&gclid=CjwKCAiAlfqOBhAeEiwAYi43F5WU68r7vGtXC5d8aslG7CP09sXdb0uguisXWRWeKJ-3UhFLoYvLuhoCuVQQAvD_BwE

Tak na oko jest tam jedna oferta, gdzie nie wymagają doświadczenia (montowanie mebli) - reszta ma w wymaganiach w ten czy inny sposób wpisany wymóg doświadczenia. Ot, po prostu dewaluuje nam się edukacja, a rośnie wartość doświadczenia - i tyle.

6
Michał Gąsiorek napisał(a):

Oferty dla juniorów są, problemem są mainstreamowe media i bootcampy, które twierdzą, że IT to łatwy hajs, praca zdalna z każdego miejsca na ziemi, a programowania da się nauczyć w 3 miesiące.

Bo ludzie potrzebują mieć obietnicę lepszego świata i łatwego wyrwania się z biedy. Kiedyś emigrowali, teraz uczą się programować.

Jakbyś pracował w kiepskiej pracy za jakieś słabe pieniądze, to też byś chciał zostać programistą.

chociaż tutaj raczej sytuacja z COVID nie pomaga

Myślę, że pomaga o tyle, że firmy otwierają się na pracę zdalną. Czyli jak ktoś mieszka w regionie, gdzie nie ma pracy, to i tak może znaleźć sobie pracę przez internet.

2

Witam, czy jest mi ktoś w stanie wytłumaczyć moim zdaniem "fenomen" pracy w branży IT bo ja tego zrozumieć nie mogę. Jest ogromne zapotrzebowanie na rynku na informatyków właściwie każdej specjalności

Świat się informatyzuje coraz bardziej, więc zdziwienia takiego raczej nie ma.
Upowszechnienie się internetu, smartfonów nakręca rynek.

5
PanamaJoe napisał(a):

A teraz postawmy się w sytuacji juniora. Załóżmy że przepracowałem 2 lata a jakiejś firmie i mam już doświadczenie minimalne. Zawsze zmiana to ryzyko, statystycznie ludzie są leniwi i nie dokonują zmian. Jestem w projekcie gdzie znam ludzi i mam jakąś pozycję. Dlaczego miałbym ryzykować? Owszem zmienię, jeżeli mam płacone poniżej stawki rynkowej, albo jest jakaś toksyczna atmosfera - ale to nie jest wina mnie świeżaka tylko pracodawcy.

Żadne ryzyko. Jak ja zmieniałem pracę to zawsze dostawałem +150%, kiedy w aktualnej firmie nawet 5% podwyżki nie chcieli dać.

Co do tego "nie będzie przynosił zysku" to podchodzicie do programowania tak, jakby to była produkcja przy taśmie, a nowy stał obok i się patrzył. Tylko ile tak naprawdę poświęca się juniorom REALNIE? Bo ja się założę, że jest to może raz czy dwa dziennie po 5 minut jak się rozłoży na to, że junior pyta różnych osób to może z 10 minut w tygodniu taki junior wam zabierze. I co znaczy, że nie będzie przynosił zysku. A taka sekretarka prezesa co nie klepie kodu, albo panienka z HR też nie przynosi zysku? No przecież nie klepią kodu, prawda?

Ile? :D u mnie juniorzy zjadali tak spokojnie kilka godzin dziennie, czasem cały dzień jak mieli onboarding. Dostępy, setup, komputery, papiery, hry, klucze, sekrety, settings.xml'e, wyjaśnienie domeny biznesowej, nie mówiąc o brakach w doświadczeniu, knowlegde shere, wszystko inne.

Nie wiem skąd bierzesz te 5-10 minut dziennie, ale to nawet nie jest bliskość prawdziwej liczby.

5

Nie ma ofert na juniorów, bo w przypływie konkurencji wanna be juniorzy nauczyli się walić ładne farmazony. W większości za wypieszczonym CV, w którym w zakładce skills jest react, docker, git stoi człowiek, który z reacta zrobił todo list, a w sumie przepisał z kursu na Udemy pt. 'Beginer to Expert in one week', z dockera to w sumie umie tylko docker-compose up, a na gicie initial commit z całym projektem XD

1
TomRiddle napisał(a):
PanamaJoe napisał(a):

A teraz postawmy się w sytuacji juniora. Załóżmy że przepracowałem 2 lata a jakiejś firmie i mam już doświadczenie minimalne. Zawsze zmiana to ryzyko, statystycznie ludzie są leniwi i nie dokonują zmian. Jestem w projekcie gdzie znam ludzi i mam jakąś pozycję. Dlaczego miałbym ryzykować? Owszem zmienię, jeżeli mam płacone poniżej stawki rynkowej, albo jest jakaś toksyczna atmosfera - ale to nie jest wina mnie świeżaka tylko pracodawcy.

Żadne ryzyko. Jak ja zmieniałem pracę to zawsze dostawałem +150%, kiedy w aktualnej firmie nawet 5% podwyżki nie chcieli dać.

No potwierdziłeś właśnie to co napisałem wcześniej, że zmieniłeś nie dlatego, że miałeś takie widzimisię, tylko płacili Ci poniżej ceny rynkowej.
Samozaoranie?

Ile? :D u mnie juniorzy zjadali tak spokojnie kilka godzin dziennie, czasem cały dzień jak mieli onboarding. Dostępy, setup, komputery, papiery, hry, klucze, sekrety, settings.xml'e, wyjaśnienie domeny biznesowej, nie mówiąc o brakach w doświadczeniu, knowlegde shere, wszystko inne.

Nie wiem skąd bierzesz te 5-10 minut dziennie, ale to nawet nie jest bliskość prawdziwej liczby.

Mam rozumieć, że junior codziennie od nowa ma onboarding? Tak można wnioskować z Twojego wpisu. Dlaczego doliczasz papiery hry itp. ? Developerzy u ciebie robią za HR? Wyjaśnienie domeny biznesowej jako "wina" juniora - po prostu absurdalne, po prostu jakby przyszedł mid, to by wiedział z góry bo jest jasnowidzem. :D Na siłę próbujesz powciskać co tylko się da, żeby było więcej.

2

Czy ja wiem, ludzie nawet po c**** studiach informatycznych dość szybko znajdują pracę. Problem mają ci, którzy skończyli muzykologię i chcieli od zera wejść w IT w kilka miesięcy. To tak nie działa, że jak potrzeba ludzi, to się weźmie Zenka z ulicy, nauczy się go wszystkiego od poziomu Hello Worlda a potem z radością się go pożegna, jak będzie odchodził po roku do nowej firmy za kasę dwa razy większą.

6

O dobrego juniora dzisiaj ciężko. Co znaczy dobrego? Zna podstawy wytwarzania oprogramowania, ma dobrą bazę w konkretnym języku. Ogólnie wie, że gdzieś dzwoni, ale nie do końca w którym kościele. W dużych firmach takie osoby w dużej mierze przychodzą z polecenia (większa szansa na solidnego kandydata), czy tak jak wspomniano - Pół płatne / bezpłatne staże (Przez 3 msc można już stwierdzić z kim ma się do czynienia).

Bum na it trwa w najlepsze i z roku na roku co raz więcej ludzi bije drzwiami i oknami. Niestety we większości są skazani na porażkę. Media / bootcampy tworzą bańkę o wielkiej karierze w miesiąc / dwa / trzy / rok i ludzie to łykają jak pelikany. Zrobią tutorial na yt, taśmowe apki na bootcampie i są przekonani, że są dobrzy i im się należy, bo wycentrowali diva, czy zrobili prostego api calla. No i przecież pan prowadzący na bootcampie zapewniał o murowanym sukcesie :P Finalnie taki ktoś wchodzi goły do projektu i trzeba go od zera szkolić, co jest sprzeczne z pozycją juniora, bo takowy powinien już coś umieć i być zdatny do pracy - niekoniecznie w 100% samodzielnej, ale nadal !

Reasumując, to jest wyścig szczurów. na 300 CV na pewno znajdzie się ktoś ogarnięty i warty dania szansy. Niemniej wyfiltrowanie tej jedynej cv to bardzo trudny i kosztowny proces, na który mogą pozwolić sobie duże korporacje.

4

Przez analogie: pisac i czytac wiekszosc ludzi potrafi. Napisac ksiazke juz zdecydowanie mniej. Napisac dobra ksiazke -> garstka.

16

Ja bym tu może jeszcze wspomniał o tym że junior to nie jest osoba która nic nie ogarnia. Ba, poniżej juniora są jeszcze stażyści i praktykanci i nawet od ich wymaga się jednak sensownej znajomości technologii i jakichś projektów za pasem. Problem w tym że ludzie z weekendowego bootcampu od zera do bohatera uważają że należy im się pozycja juniora właśnie :D mimo że w rzeczywistości brakuje im umiejętności choćby na bezpłatny staż.
A junior to jednak powinien być samodzielny pracownik.

5

Czy nie ma ofert? Ja w grudniu zacząłem szukać pracy jako junior w Pythonie i chociaż słyszałem że dla tego języka w Polsce nie ma tak dużo ofert jak dla innych to i tak coś się znalazło. Wysłałem CV gdzieś na 20 ofert i z 15 się odezwali (chociaż czasami to po kilku tygodniach). I to jeszcze pomijając oferty związane z DevOps, Data Engineering czy Data Science związane z Pythonem czy te gdzieś znajdujące się na drugim końcu Polski ode mnie. Więc jest tego trochę, a że jest dużo CV - trzeba pamiętać że składają też osoby mocno nieogarnięte. Przykład - w jednej rekrutacji przed rozmową miałem etap gdzie były 2 zadania na 30 min - w jednym odwrócić kolejność słów w zdaniu w stringu, a drugie to trochę zmodyfikowany fizzbuzz. I dużo ludzi się na tym wyłożyło xd

4

Juniorów jest sporo i niestety nie wszyscy prezentują dobry poziom. Jeszcze ok wyglądają osoby, które np. są w czasie studiów, miały jakiś staż, robiły jakieś projekty (nawet na uczelni), natomiast problem jest z ludźmi po bootcampach/ kursach itp. Powiem tak- jak zatrudni się człowieka, który pracuje kilka lat jako programista, to nawet jeśli nie jest orłem, to on już coś ogarnia, może być w miarę dobrym "rzemieślnikiem", w razie potrzeby może się czegoś szybko poduczyć przy odrobinie chęci. Człowiek po bootcampie często ma problem z napisaniem prostego if- a, nie mówiąc już o czymś bardziej skomplikowanym. Niestety, ale szkoły programowania sprzedają marzenia i potem jest brutalne zderzenie z rzeczywistością, dodatkowo wiele osób ma bardzo roszczeniowe podejście do życia (im się od razu należy 5k na rękę i benefity).
Niestety w tym temacie sporo złego robi marketing, gdzie praca w IT jest przedstawiana tak- siedzi szczęśliwy i młody pan/ pani, super sprzęt, piękne biuro albo plaża z palmami, ładnie sfromatowany kod uśmiecha się z ekranu, obok kawka, z boku z uśmiechem zagaduje kolega/ koleżanka. Dolce vita! Lekko, łatwo i przyjemnie.... a rzeczywistość bywa niestety inna.

2

Ja osobiście nie widzę tego zjawiska, że ciężko o pracę dla juniora. Owszem mid i senior mają w czym przebierać ale każdy mój ogarnięty znajomy z obszaru IT dostał pracę jako junior w ciągu 2-3 miesięcy szukania (nie nauki!). Nikt nie narzekał, że miał problem ale fakt, chętnych sporo. Wejdę natomiast w internety i zaraz jakaś dyskusja jak to pracy nie ma dla juniorów :) junior to osoba, która posiada już jakieś umiejętności, a niestety większość aspirujących osób prezentuje marne umiejętności i chęci (mój kuzyn zrezygnował w trakcie jakiegoś kursu jak zrozumiał, że nie wystarczy nauczyć się jednego języka programowania na całe życie :D )

7

Nie opłaca się firmom. Moje 3 subiektywne czynniki.

  1. Biorą kogoś bez expa np. za 4-6k. Pierwsze miesiące to tak naprawdę nauka i taki junior więcej spowalnia (ciągnące się PR bo na review wychodzi dużo rzeczy itd.) niż pomaga. Po 1,5 roku już wdrożony całkiem sprawnie klepie proste taski z clean code. Dostaje podwyżkę 1-3k. Na linkedin piszą do niego rekruterzy ze stawkami dwa razy większymi więc naturalne, że ucieka do drugiej firmy. Wychodzi na to, ze pierwsza firma wyszkoliła pracownika tej drugiej konkurencyjnej za darmo.
  2. Różnica w skillach pomiędzy kimś z expem 0 a 1-2 lata jest większa niż pomiędzy kimś z 1-2 a 4-8lat.
  3. Polskie IT opiera się o outsourcing (a właściwie body leasing). Firmy, które szukają pracowników poprzez kontraktownie to zazwyczaj duże firmy i chcą od razu specjalistę gotowego do pracy tu i teraz (bo dużo za to płacą). Dlatego juniorów jest tam mało. Są firmy outsource np. Sii itp., które czasem(choć rzadko) robią soft na zamówienie i to jest szansa na zatrudnienie juniora ponieważ biorą 2-4 osoby ogarnięte do tego 2 juniorów i klepią projekt w "obszarze swojej firmy" (klient ich nie sprawdza, po prostu firma musi to dostarczyć). Podsumowując ten podpunkt: na juniorze nie da się szybko zarobić (sprzedać do klienta) właściwie bez wysiłku. Dla firmy (kontraktowni) najwygodniej umówić mida na rozmowę z klientem, podpisać umowę i heja, więcej go nie widzieć, niech pracuje - damy mu 120zł/h a klient płaci 180zł/h bo sprzedaliśmy go jako seniora.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1