Na początek tylko korpo?

0

Bo irytuje mnie już strachliwość i niedowierzanie umiejętnościom czy to pracując, czy robiąc zadania rekrutacyjne dla polskich januszy. Ty im opowiadasz, co i jak robiłeś i jakie problemy w praktyce rozwiązywałeś, ale oni i tak się krzywią bo nie mieścisz się w czasie z jakimś gównoproblemem co ci wymyślili na rekrutacji, albo gnijesz kolejny miesiąc jako tester, bo hur durr Pan nas nie przekonuje, że Pan da radę. Niby kruca bomba jak, jak kolejny miesiąc tylko robisz gównotesty, przy których nie ma nawet jak się wykazać, bo ich fiksowanie to kwestia jednej/ dwóch linijek.
Pierd**lę takie życie, już chyba wolę zostać tym słynnym korposzczurem. Serio.

1

Widzę, że kolega wpada w depresje :P
Ja już 3 miesiące szukam pracy jako młodszy programista .NET we Wrocławiu (bez doświadczenia). Nie aplikowałem na wakacyjne praktyki i teraz nikt nie chce osób bez doświadczenia, wszystkie stanowiska obsadzone studentami :)
Można się więc załamać ale głowa do góry, trzeba myśleć, że w końcu coś się znajdzie. Wiem z własnego doświadczenia.

0

Ale dostrzegasz możliwość, że po prostu na ten moment jesteś za słaby?

Narzekasz, że nie masz szans się wykazać jako tester, a jednocześnie mówisz o zadaniach rekrutacyjnych, na których chyba jednak szansę miałeś ;) Ja wiem, że rekrutacje jak i same zadania bywają różne, ale jeśli na entry level deva nie przechodzisz, to może musisz się bardziej postarać? Ewentualnie zaraz ktoś ci zaproponuje jakiś inny ciekawy zawód ;)

Pracuję niecały rok, w tym czasie brałem udział w 5 rekrutacjach i zawaliłem tylko raz, w dodatku jako kontraktor (troszkę mi podrasowali CV), więc było mi wszystko jedno. Rozmowa rekrutacyjna to chyba jednak dobry czas, by się wykazać, jeśli ktoś się wykazać potrafi ;)

Anyway, być może problemem jest wiek? W moim przypadku w prawie każdej rekrutacji podnoszona była kwestia wieku. Stereotyp stażysty/studenta jest silny (IMHO w większości przypadków z resztą słusznie). Czasami zdarza mi się, że ktoś nie traktuje mnie poważnie ze względu na wiek, ale nigdy osoby z którymi pracuję w jednym projekcie. Tutaj, gdzie aktualnie pracuję nie dociągam nawet do połowy średniej wieku i jest to dla niektórych problem.

0

Za słaby? Serio? Ktoś kto czyta i potrafi sensownie argumentować czemu dany kod śmierdzi w jednym z niszowych obecnie języków? Znam ten język na poziomie seniorów tej firmy, gdzie pracowałem. Serio, rozmawiałem z nimi o problemach programistycznych w nim jak równy z równym. Problemem był szef wszystkich szefów, który sam nie wiedział czego on ode mnie chce wymagac i po jaka cholerę właściwie mnie przyjął na staż, a osobiście ze mną wtedy gadał, i czego to on mi nie obiecywał, ho ho, wybór projektów miał byc jakie zechcę, hoho, jak co do czego to dostałem do klepania jakiś projekt na potrzeby wewnętrzne w kompletnie innym języku i z innej działki ( zupełnie innej i nic nie było mowy o aż tak innej działce jak mnie przyjmowali, cos jakby klepacz javy dostał nagle do realizacji jakis system w COBOLU, "bo tak" ) pytając czy to biorę ( to był ten typ pytania, na który istnieje tylko jedna poprawna odpowiedź, jeśli chcesz wciąż tam pracować ) i wielkie potem krurza twarz zdziwienie, że tak sobie idzie. Nie no serio? Żeby było śmieszniej, to na stanowisko które potencjalnie ja bym mógł wejść wzięli gościa, który sam akurat wcześniej kilka lat przepracował klepiąc tego typu systemy jaki ja dostałem, ni z gruszki, ni z pietruszki. Super racjonalne zarządzanie potencjałem ludzkim.

0

słaby nie słaby, ale jak widzę te zadania w codility na zwykłego klepacza frontu, zrób zegarek z czyms tam w JavaScript w 80 minut to serio się odechciewa :D

3

Rozwijaj sie w domu: kursy, certyfikaty i wlasne projekty.
Jak sie poczujesz pewniej idz po awans lub wysylaj cv w odp na ogloszenia.
Korpo rozleniwia - mozna dostac seniora a niewiele umiec.
A niestety czasy gdy pracowalo sie w jednej firmie 40 lat juz minely, wiec caly czas trzeba dbac o swoja wartosc rynkowa.

0

Ja rozumiem, że 40 lat nie popracuje w jednej firmie. Mnie po prostu k*****a bierze jak janusz który sam ewidentne nie widzi jak sie kompromituje swoimi decyzjami, ale z miną tego sprawiedliwego i wyrozumiałego opowiada ci, jak ci wiele brakuje ( bo ja mu czegoś nie udowodniłem, o czym sie dowiedziałem nagle bez żadnych ostrzerzeń, a mój bezpośredni szef wręcz mnie chwalił ) i tyle. Juz tam nie pracowałem. Po dziś dzień tak naprawdę nikt mi nie wyjaśnił o co naprawdę chodziło. I się potem tłumacz na rekrutacji czemu juz pan tam nie pracuje. Kurza stopa.

A za jakieś debilnezadania na czas to powinni z urzędu skazywać na pluton egzekucyhny, bo to czeu ma służyć? Ja rozumiem, jeszcze jako tako jak ktoś się rekrutuje do firmy gdzie trzeba poprawiać coś na czas. Ale serio, 15-30 minut? Jeszcze żeby zadanie miało ręce i nogi, a nie było luźno powiązane z "bardzo możliwym i bardzo przykrym przypadkiem z życia wziętym". No bo na rekrutację to Od razu najlepiej zaczynać z grubej rury. To nic że kandydat akurat był z podobnej ale jednak innej działki ( w ogłoszeniu sami pisali "albo pokrewne" ).

0

Ja to mam szczescie jednak do ludzi ze takich gowno gowniarzy nie spotykam. Przekonanych o swojej wielkosci, nie potrafiacy rozmawiac, obwiniajacy wszystkich o wszystko. No i wszystko to wielki problem o czym trzeba jeczec na lewo i prawo. Zrozum kilka rzeczy: nie jestes wybitnie madry, nie jestes szczegolnie zaradny, nie jestes za ladny, nie jestes zbyt elokwentny - jestes co najwyzej przecietny - a w tej firmie byla conajmniej jedna osoba lepsza od Ciebie we wszystkim i zapewne nie jeczala tak jak Ty. Wiec moze Twoje opinie i podejscie do zycia sa gowno warte? Btw jesli prostego, latwego i debilnego zadania nie potrafisz zrobic podczas rekrutacji to dajesz d**y Ty - i tyle. Zastanow sie nad soba bo brzmisz jakby nie wiadomo jak ciezkie doswiadczenia Cie spotkaly a przeciez byly to [CIACH!] (pomysl co by to bylo jakbys mial kamienia na nerkach (czy gdzie tam sie je ma) i musialbys je wysikac...). No chyba ze masz "depresja" to do lekarza i brac chemie.

0

Nie przejmuj się, z jednej strony możesz trafić do janusza, z drugiej w korpo jest pełno hien, które gryza jak tylko mogą.
Trafić na dobrą firmę do, której pasujesz, jest naprawdę ciężko, ale nie ma sensu się poddawać.

Z januszami trzeba umieć gadać (przenośnia): "Dobra dobra będę programował za tą przyczepę buraków miesięcznie. Co zjem to zjem resztę przehandluję i jakoś to będzie. Dowieź tylko tu i tu, abym nie musiał taczkami wozić.", a na boku szukaj sobie jakiejś normalnej roboty, rozmawiaj z ludźmi gdzie jest OK i omijaj Januszsofty, biorąc pod uwagę zdanie znajomych.

0
tamtamtu napisał(a):

Ja to mam szczescie jednak do ludzi ze takich gowno gowniarzy nie spotykam. Przekonanych o swojej wielkosci, nie potrafiacy rozmawiac, obwiniajacy wszystkich o wszystko. No i wszystko to wielki problem o czym trzeba jeczec na lewo i prawo. Zrozum kilka rzeczy: nie jestes wybitnie madry, nie jestes szczegolnie zaradny, nie jestes za ladny, nie jestes zbyt elokwentny - jestes co najwyzej przecietny - a w tej firmie byla conajmniej jedna osoba lepsza od Ciebie we wszystkim i zapewne nie jeczala tak jak Ty. Wiec moze Twoje opinie i podejscie do zycia sa gowno warte? Btw jesli prostego, latwego i debilnego zadania nie potrafisz zrobic podczas rekrutacji to dajesz d**y Ty - i tyle. Zastanow sie nad soba bo brzmisz jakby nie wiadomo jak ciezkie doswiadczenia Cie spotkaly a przeciez byly to [CIACH!] (pomysl co by to bylo jakbys mial kamienia na nerkach (czy gdzie tam sie je ma) i musialbys je wysikac...). No chyba ze masz "depresja" to do lekarza i brac chemie.

To chyba ten słynny gównopost. xD

0

Pierd**lę takie życie, już chyba wolę zostać tym słynnym korposzczurem. Serio.

W korpo chyba jeszcze gorzej będzie? Miałem parę rozmów o pracę z korpo i przeważnie tam straszni buce pracują, którzy traktują ludzi z góry.

No chyba, że na rozmowy rekrutacyjne wystawiają samych buców, bo nikt inny tego nie chce robić... Mnie na szczęście korpo nie lubią i nigdy mi nie zaproponowali pracy po rozmowie ;)

hoho, jak co do czego to dostałem do klepania jakiś projekt na potrzeby wewnętrzne w kompletnie innym języku i z innej działki ( zupełnie innej i nic nie było mowy o aż tak innej działce jak mnie przyjmowali, cos jakby klepacz javy dostał nagle do realizacji jakis system w COBOLU, "bo tak" ) pytając czy to biorę ( to był ten typ pytania, na który istnieje tylko jedna poprawna odpowiedź, jeśli chcesz wciąż tam pracować ) i wielkie potem krurza twarz zdziwienie, że tak sobie idzie. Nie no serio? Żeby było śmieszniej, to na stanowisko które potencjalnie ja bym mógł wejść wzięli gościa, który sam akurat wcześniej kilka lat przepracował klepiąc tego typu systemy jaki ja dostałem, ni z gruszki, ni z pietruszki. Super racjonalne zarządzanie potencjałem ludzkim.

Miałem kiedyś podobnie. Co innego na rozmowie, co innego w praktyce, a na dodatek serce mi się krajało jak widziałem, że do projektu, do którego bym się nadawał, wzięto kogoś przypadkowego, a mi kazali robić coś innego od tego, w czym jestem dobry. I też zdziwienie, czemu tak sobie to idzie...

Na szczęście nie pracuję już w tamtej firmie (chociaż nie wiem czy na szczęście, bo atmosfera była okej, ludzie też okej przeważnie, aż miło by tam pracować - no ale słabe zarządzanie projektami i potencjałem ludzkim, nie rokujące poprawy wszystko i tak przekreśliło).

Ja rozumiem, jeszcze jako tako jak ktoś się rekrutuje do firmy gdzie trzeba poprawiać coś na czas. Ale serio, 15-30 minut?

Ograniczenie czasowe jest dla nich, nie dla ciebie. Rekrutacje kosztują pieniądze oraz czas pracowników i moim zdaniem to nawet dobrze dla firmy, że firma stara się ograniczyć czas spędzany na rekrutacje (bo niektóre firmy odwrotnie - bawią się wręcz w kilkumiesięczne rekrutacje bez żadnego sensu), chociaż dla kandydata to oczywiście niestety nie jest fajne, jak wchodzisz na rekrutacje i musisz zaraz wychodzić bo już następny kandydat czeka za drzwiami.

0
LukeJL napisał(a):

Ja rozumiem, jeszcze jako tako jak ktoś się rekrutuje do firmy gdzie trzeba poprawiać coś na czas. Ale serio, 15-30 minut?

Ograniczenie czasowe jest dla nich, nie dla ciebie. Rekrutacje kosztują pieniądze oraz czas pracowników i moim zdaniem to nawet dobrze dla firmy, że firma stara się ograniczyć czas spędzany na rekrutacje (bo niektóre firmy odwrotnie - bawią się wręcz w kilkumiesięczne rekrutacje bez żadnego sensu), chociaż dla kandydata to oczywiście niestety nie jest fajne, jak wchodzisz na rekrutacje i musisz zaraz wychodzić bo już następny kandydat czeka za drzwiami.

No to akurat nie była firma do której wala drzwiami i oknami. Wręcz z kontaktów z nimi przed samym zadaniem wnisokowałem, że dość rozpaczliwie poszukują pracowników.

0

dość rozpaczliwie poszukują pracowników.

To jest wieloznaczne określenie. Niektóre firmy rozpaczliwie szukają pracowników na tej zasadzie, że maglują na rozmowach setki kandydatów, a potem i tak żaden im nie pasuje, bo za młody, za stary, za słaby, za dobry, za drogi, za tani itp. i potem jęczą, że "ojej, nie można znaleźć programistów!".

Niestety trzeba zaakceptować to, że większość programistów się nie nadaje do zawodu (więc trzeba brać jakich są), a firmy przeważnie są kiepskie jak barszcz (więc trzeba się zatrudniać do kiepskich, albo założyć własny startup i mieć to w d...).

0
LukeJL napisał(a):

dość rozpaczliwie poszukują pracowników.

To jest wieloznaczne określenie. Niektóre firmy rozpaczliwie szukają pracowników na tej zasadzie, że maglują na rozmowach setki kandydatów, a potem i tak żaden im nie pasuje, bo za młody, za stary, za słaby, za dobry, za drogi, za tani itp. i potem jęczą, że "ojej, nie można znaleźć programistów!".

No to może być to, bo jak widzę że krzywią się czasem na rozmowach ci bardziej wybredni nad jakimiś brakami, co można nadrobić w tydzień, jak się dostanie od nich wskazówki czego brakuje. No, ale nie, bo to "poważny brak i my pana nie możemy zatrudnić, bo ma pan braki w umiejętnościach". Człowiek nie wie czy pukać się w czoło, czy szukać z nimi porozumienia.

0

Zabawne jest stwierdzenie że większość programistów nie nadaję się do zawodu... i za każdym razem osoba pisząca takie rzeczy uważa się za prawdziwego programiste... Gdyby się nie nadawali to nikt by ich nie zatrudniał, bo nie dawaliby zysków firmie, skoro jednak ich zatrudniają to najwyraźniej generują zyski.

Może gdyby nazwę "programista" zamienić na "koder" mniej osób miałoby ból d**y z tego powodu...

1

Zaraz zaraz...

Poprawcie mnie, jeśli się mylę:

  1. Kolo najpierw opowiada, z jakimi problemami się nie spotkał
  2. Nie wyrabia się czasowo z problemem

W takim razie autorze wątku - jeśli większość takich rozmów tak się kończy, to może znaczyć, że po prostu zbyt wysokie mniemanie o sobie.

Z doświadczenia mogę się podpisać pod cytatem z artykułu:

After a fair bit of trial and error I've discovered that people who struggle to code don't just struggle on big problems, or even smallish problems (i.e. write a implementation of a linked list). They struggle with tiny problems.

W skrócie - jeśli masz problemy z krótkimi zadankami to będziesz miał problemy z zadaniami w ogóle.

Wielokrotnie to pisałem, napiszę jeszcze raz: czas, w których każdy potencjalny kandydat kodować potrafił, albo też potencjalnie kodować potrafił się skończył. Jednym z powodów, dla których firmy nie chcą zatrudniać juniorów tak chętnie jak kiedyś jest to, że kiedyś juniorzy samorzutnie równali do reszty. Teraz już tak łatwo nie ma - juniorów trzeba szkolić i poświęcać czas bardziej doświadczonych. Dlatego też młodszych stażem się magluje, bo w razie czego traci się nie tylko te trzy wypłaty juniorskie, ale też pół wypłaty seniora (plus koszt utraconych korzyści, tzn. senior mógł np. w tym czasie pracować dla klienta i można było te osiemdziesiąt godzin jego pracy zafakturować).

Ot, uroki wolnego rynku.

Co do szybkich rekrutacji - dla mnie długie rekrutacje są "be". Godzina lub dwie rozmowy, może jakieś zadanie do domu - to tyle, ile trzeba, żeby ogarnąć czy człowiek się nadaje na stanowisko programisty, czy nie. Ale w drugą stronę też można przesadzić - i rekrutacje błyskawiczne też są słabe.

0

Gdyby się nie nadawali to nikt by ich nie zatrudniał, bo nie dawaliby zysków firmie, skoro jednak ich zatrudniają to najwyraźniej generują zyski.

No dobra. Taka wściekła krowa też może dać mięso firmie rzeźniczej (w końcu wściekłą krowę można zabić i zrobić z niej mięso, a potem sprzedać = profit), jednak wściekła krowa generuje również ryzyko (że ludzie się zatrują, a to będzie miało konsekwencje dla firmy). Tak samo słabi programiści generują ryzyko olbrzymiego długu technologicznego - np. trudny w utrzymaniu spaghetti kod, który ktoś napisał kiedyś, a teraz nie wiadomo co z tym zrobić. I projekty ciągną się o wiele dłużej niż to potrzeba, bo zamiast zmienić jedną linijkę w kodzie (jeśli byłby to kod dobrze napisany) trzeba ruszyć 20 różnych plików i uważać, żeby się nic nie zepsuło (bo testów nie ma). A potem projekty ciągną się miesiącami czy latami, deadline'y są przekraczane itp.

Więc niby masz rację, słabi programiści generują zyski, tylko jakim kosztem. Fakt, że mimo strat firma i tak wychodzi na plus to nic nie zmienia, że spora część programistów totalnie się nie nadaje. Po prostu są zatrudniani, bo jest bardzo duże zapotrzebowanie na programistów, a mało fachowców, więc biorą kogo się da.

Nie ma skąd brać dobrych programistów - firmy biorą kogo znajdą, randomowych ludzi.

Może gdyby nazwę "programista" zamienić na "koder" mniej osób miałoby ból d**y z tego powodu...

To nic by nie zmieniło przecież, bo na tym polega profesjonalizm, żeby dbać o jakość rzemiosła (więc profesjonalista zawsze będzie miał ból d**y na punkcie jakości). Czy jeśli zmienimy nazwę z "programisty" na "koder", to znaczy, że pisanie kijowego spaghetti kodu jest okej? Bo przecież koder to nie programista, więc ma niższe standardy? No chyba jednak nie do końca...

2

to się wszystko rozbija się o kasę, patrząc po ofertach nawet tutaj, firmy nawet jeśli szukają juniora (realnie mida) z kilkoma językami na bardzo dobrze za kwoty max 5-6k brutto (widełki to często science fiction) czy osoby z doświadczeniem na to pójdą? przyjdą z innej firmy? oczywiście, że nie

bywają i oferty niższe gdzie wymagania też są spore, a powinny być na poziomie wordpressa czy zrobienia kalkulatora

za 3k netto to oferta dla studenciaka co mieszka z rodzicami lub na pokoju i nie myśli o wynajmie mieszkania, przeprowadzce itp. więc ciężko tu liczyć na cuda

zdaje się, że część pracodawców zatrzymało się w epoce PRLu gdzie za michę ryżu ktoś będzie sprzedawał swoje umiejętności

kilku etapowe rekrutacje z zadaniami do domu to sobie można robić przy ofertach 8-12k, a nie jakiś ogonach, bądźmy poważni

czy idąc na handlowca za podobną kwotę 4-5k ktoś mu mówi "sprzedaj na próbę towar za milion, a potem może zatrudnimy" ;)

0
czysteskarpety napisał(a):

to się wszystko rozbija się o kasę, patrząc po ofertach nawet tutaj, firmy nawet jeśli szukają juniora (realnie mida) z kilkoma językami na bardzo dobrze za kwoty max 5-6k brutto (widełki to często science fiction) czy osoby z doświadczeniem na to pójdą? przyjdą z innej firmy? oczywiście, że nie

bywają i oferty niższe gdzie wymagania też są spore, a powinny być na poziomie wordpressa czy zrobienia kalkulatora

za 3k netto to oferta dla studenciaka co mieszka z rodzicami lub na pokoju i nie myśli o wynajmie mieszkania, przeprowadzce itp. więc ciężko tu liczyć na cuda

zdaje się, że część pracodawców zatrzymało się w epoce PRLu gdzie za michę ryżu ktoś będzie sprzedawał swoje umiejętności

kilku etapowe rekrutacje z zadaniami do domu to sobie można robić przy ofertach 8-12k, a nie jakiś ogonach, bądźmy poważni

czy idąc na handlowca za podobną kwotę 4-5k ktoś mu mówi "sprzedaj na próbę towar za milion, a potem może zatrudnimy" ;)

Bardzo rozsądne słowa. Już byłem na rekrutacjach do firm co faktycznie potrzebowały mida, ale treść ogłoszeń mieli taką jakby to było stanowisko dla juniora i to niekoniecznie jakoś specjalnie obytego w temacie.
Potem wielkie zdziwienie że im przychodzą tłumy ludzi co nie spełniaja ich faktycznych wymagań, jeszcze ich częstuja "życzliwymi tekstami", że niestety ale ma pan za małe umiejętności.
To jest naganne nieszanowanie czasu kandydatów i ich własnego.

0
wartek01 napisał(a):

Zaraz zaraz...

W skrócie - jeśli masz problemy z krótkimi zadankami to będziesz miał problemy z zadaniami w ogóle.

Skąd masz wrażenie, że to było krótkie zadanko? Ty nic o nim nawet nie wiesz, a się mądrzysz jak przekupka na rynku. A było to zadanie naprawdę grubego kalibru i to jeszcze musiałeś sam się domyslić co jest nie tak, bo dostałeś system który trzeba było "poprawić". A nie był to system banalny i nie wiedziałeś co jest nie tak, więc musiałeś zidentyfikować problem, zlokalizować źródło i je usunąć.

0

LoL :D Na początku było:

Wielki Mleczarz napisał(a):

Niby kruca bomba jak, jak kolejny miesiąc tylko robisz gównotesty, przy których nie ma nawet jak się wykazać, bo ich fiksowanie to kwestia jednej/ dwóch linijek.

ale potem już:

Krwawy Młot napisał(a):

A było to zadanie naprawdę grubego kalibru i to jeszcze musiałeś sam się domyslić co jest nie tak, bo dostałeś system który trzeba było "poprawić". A nie był to system banalny i nie wiedziałeś co jest nie tak, więc musiałeś zidentyfikować problem, zlokalizować źródło i je usunąć.

Ah te "systemu grubego kalibru", które "fiksuje się dwoma linijkami" :D

Chyba jednak autor za dużo wypił i marudzi. Się nie podoba, to załóż własny startup i zobacz czy inni nie będą narzekać jakie to Ty robisz gównotesty na rekrutacji.

0
Mały Mleczarz napisał(a):

LoL :D Na początku było:

Wielki Mleczarz napisał(a):

Niby kruca bomba jak, jak kolejny miesiąc tylko robisz gównotesty, przy których nie ma nawet jak się wykazać, bo ich fiksowanie to kwestia jednej/ dwóch linijek.

ale potem już:

Krwawy Młot napisał(a):

A było to zadanie naprawdę grubego kalibru i to jeszcze musiałeś sam się domyslić co jest nie tak, bo dostałeś system który trzeba było "poprawić". A nie był to system banalny i nie wiedziałeś co jest nie tak, więc musiałeś zidentyfikować problem, zlokalizować źródło i je usunąć.

Ah te "systemu grubego kalibru", które "fiksuje się dwoma linijkami" :D

Chyba jednak autor za dużo wypił i marudzi. Się nie podoba, to załóż własny startup i zobacz czy inni nie będą narzekać jakie to Ty robisz gównotesty na rekrutacji.

Nie wiem jak w dzisiejszych czasach, ale za mojej młodości, to ludzie z pewnych kręgów zwanych programistycznymi dość powszechnie wykazywali się czymś takim jak umiejętność czytania ze zrozumieniem. Jest to umiejętność, której ci Mleczarzu jak widać po tym poście zabrakło. Albowiem zaprawdę powiadam ci, te dwa przytoczone przez ciebie cytaty odnoszą się do kompletnie odmiennych rzeczy. Odległych tak w czasie między sobą jak i kompletnie różnych firm dotyczą. Nie wiem co ty piłeś, że takie rzeczy wypisujesz, ale na pewno nie było to nic, co wzmaga pracę mózgu i jego potencjał intelektualny.

0

Skąd masz wrażenie, że to było krótkie zadanko? Ty nic o nim nawet nie wiesz, a się mądrzysz jak przekupka na rynku. A było to zadanie naprawdę grubego kalibru i to jeszcze musiałeś sam się domyslić co jest nie tak, bo dostałeś system który trzeba było "poprawić". A nie był to system banalny i nie wiedziałeś co jest nie tak, więc musiałeś zidentyfikować problem, zlokalizować źródło i je usunąć.

Sam napisałeś "15-30 minut". I mam wrażenie, że to nie był "system" tylko jeszcze kawałek kodu.

0
wartek01 napisał(a):

Skąd masz wrażenie, że to było krótkie zadanko? Ty nic o nim nawet nie wiesz, a się mądrzysz jak przekupka na rynku. A było to zadanie naprawdę grubego kalibru i to jeszcze musiałeś sam się domyslić co jest nie tak, bo dostałeś system który trzeba było "poprawić". A nie był to system banalny i nie wiedziałeś co jest nie tak, więc musiałeś zidentyfikować problem, zlokalizować źródło i je usunąć.

Sam napisałeś "15-30 minut". I mam wrażenie, że to nie był "system" tylko jeszcze kawałek kodu.

To źle ci się wydaje. Przykro mi.

0

2016, a ludzie nadal odpisują na pastę :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1