Czy tak wygląda praca programisty?

1

W czerwcu 2020 tamtego roku zacząłem pracę w polskiej kontraktornii jako Java Developer, który realizował projekt dla instytucji finansowej. Pracowałem w tej kontraktornii niecałe 6 miesięcy, ponieważ przełożony wobec mnie stosował mobbing m.in zastraszanie darmową pracą w nocy, czy weekendy przez błędy w kodzie, które czasem nawet pomimo że przechodziły przez testera to wychodziły potem u klienta w banku. Ogólnie była napięta atmosfera, ponieważ projekt był na określony budżet z określonym czasem. Nie mówiąc, że przez pierwsze 3-4 miesiące pracowałem po 200h (40 za darmo) dziennie by się szybko wdrożyć to i tak nie szło abym się wyrobił. Panowałą taka toskyczna atmosfera i rotacja ludzi że no nie wytrzymałem i się zwolniłem po pół roku.

Zatrudniłem się potem znowu w kontraktornii ale już zagranicznej i pracuję w niej już koło roku czasu, ale schemat się powtarza. W tamtym roku od stycznia non-stop robią nadgodziny darmowe, w sensie siedzę na mieszkaniu, bo się nie wyrabiamy. W styczniu tamtego roku była znana już data wydania pierwszego szkieletu aplikacji dla klienta. Nie będę mówić ile godzin za darmo i w nerwach siedziałem. Potem gdy po pół roku dostarczyliśmy tzw. POC'a to klient się zdecydował nie kontynuować współpracy.

Spędziłem dwa miesiące na ławeczce.

Od września jestem już w 3 projekcie gdzie mamy 4 programistów, z czego 2 już się wymieniło w zespole (rotacja). Z nami jest tylko Scrum Master i tyle. Jako programista robię za biznes analityka, prezentera, managera, testera - one man army. Np. sami jako programiści organizujemy spotkania z klientem, pytamy się go co mamy robić, uzgadniamy wymagania, zakładamy taski, jakoś to realizujemy, a Scrum Master jest w roli poganiacza krótko mówiąc.

Jestem znowu w nowym projekcie i jestem zagubiony m.in przez tą dynamiczność w branży IT. Ciągle zmiany projektów, ludzi, wymagań, mam 37 lat i trochę jestem załamany. Ostatnio byłem u psychiatry po leki na sen, ponieważ nie mogę sobie poradzić poukładać jakoś pracy, życie prywatnego (2 dwójka dzieci) i tak dalej. Czy znacie jakieś normalne firmy? Czy u Was też to tak wygląda? Jak znaleźć tą spokojną przystań, gdzie robiłbym swoje przez 8h i mieć czas na rodzinę

Hefajstos

8

i wy naprawde tam tak zyjecie? jprld xD

8

Nie, to nie jest normalne. Szukaj dalej ;)
Celuj w korpo i pracę przy istniejącym oraz wygrzanym już produkcie, chyba większe szanse, że trafisz coś spokojniejszego.

0

Co czytam podobne historie to prawie zawsze są tam kontraktownie - dlaczego ludzie tam idą, lepiej płacą?

6

To co opisujesz nie jest normalne. Najgorsze co mi się przytrafiło to on-call tydzień 12h/7 co 5 tygodni ale firma płaciła srogo więc koniec końców wspominam źle ale nie żałuje.

Nikt mi nigdy (nigdy) doopy w weekend nie zawracał. Tylko raz miałem nadgodziny i ostre zasówanie ale to jak jeszcze byłem zielony.

Polecam Ci firmy produktowe, ciężej się do takiej dostać ale klimat jest o niebo lepszy. Firma produktowa to taka która rozwija własną aplikację którą sprzedaje lub wystawia w modelu subskrypcji. Przykład w warszawie firma Syncron znana z dosyć dobrego work-life balance.

Teraz jestem w firmie amerykańskiej więc mam siedzenie znów po wieczorach, ale i tak w przeciągu ostatnich dwóch tygodnie to może jeden dzień: zaczynam teraz 10 - 12 i po 8h fajrant. On-call ma być ale tutaj będę bardzo twardo negocjował. I generalnie znów $$$ się spina ale nie aż tak żebym miał złote kajdany więc jak mnie coś kur....i to nie będę się zastanawiał.

Aleternatywa to srogie międzynarodowe korpo z tęczowym logo i allyshipizmem. Na jakimś legacy powinno być przyjemne życie bez stresu.

1

Ale że się przebranżowiłeś, że masz 37 i dwa lata doświadczenia? I obiecywali, że będzie leżenie i 15k? Kontakt z klientem to akurat dobrze, chyba że jesteś jakiś nie ogar i nie umiesz z ludźmi gadać. Wiesz co trzeba zrobić, a nie przekręcone przez 5 ludzi po drodze. Jak nie chcesz nadgodzi to ich nie rób. Co ty dziecko jesteś, że się boisz jak ktoś złe słowo powie? Albo jak wam nie mówią co macie robić to nie róbcie nic. Ja np nigdy nie pracowałem jako typowy piwniczak za zasłoną z uwna i mgły. Zawsze blisko klienta.

1

To jakaś patologia. A druga patologia to to, że ktoś sobie na to pozwala w obecnych czasach. Uciekaj stamtąd gdzie popadnie.

7

W czerwcu 2020 to była pierwsza praca jako programista jak rozumiem? Oznacza to że masz już prawie 2 lata doświadczenia, a jak coś dodatkowo potrafisz to nie powinieneś mieć problemu, żeby znaleźć nową robotę.

Może trudniej to zrobić niż mówić, ale dlaczego się tym stresujesz i przejmujesz? A przede wszystkim to dlaczego pracujesz za darmo?
Dlaczego nie powiesz po prostu, że nie da się szybciej i koniec dyskusji? Niech Cię zwolnią jak im nie pasuje, to zaraz sobie ogarniesz nową pracę. Pamiętaj, że IT to rynek pracownika.

W skrócie to psychikę musisz sobie na to odpowiednio nastawić. Nie wyobrażam sobie, żebym pracował za darmo. No może ewentualnie na samym początku jak to była szansa dostania się do branży, wtedy to wiadomo że można się trochę poświęcić. Ale jak już masz tyle doświadczenia? Nie dyskutuj z żadnymi scrum masterami ani przełożonymi tylko powiedz nie da się szybciej zrobić, a jak myślicie że za darmo będę pracował to jesteście niepoważni. A jeśli będą Cię poganiać to po prostu nie odpisuj i miej ich w dupie. Jak na moje to szkoda zdrowia, żeby je niszczyć w pracy, zwłaszcza jeśli pracujesz solidnie (tak podejrzewam), a ktoś jakiś mobbing chce stosować.

Nie mówię tego złośliwie, ale mi to wygląda trochę na jakaś mentalność niewolnika czy tego typu nastawienie. Wyluzuj i zobacz, że jesteś w dobrej sytuacji pod kątem pracy.

2

Myślałeś że 15k to sie dostaje za leżenie i pachnienie? :D Tak robota programisty to nie tylko klepanie kodu, to ogarnianie innych ludzi, zdobywanie wymagań których często brakuje, to radzenie sobie z presją, stresem i odpowiedzialnością. A co do samej dynamiki projektów, dla mnie jak projekt trwa 6 miesięcy to już jest długo. Kontraktowanie to i tak jest jeszcze lajt większość z nich jest wypłacalna i stać je na ławeczkę. Zabawa się zaczyna w firmach gdzie nie wiesz czy dostaniesz kasę za poprzedni miesiąc :). Szczerze jeszcze bym zrozumial taki post kogoś kto ma 6 miesięcy expa, ale po 2 latach już powinieneś przywyknąć i mieć jakieś rozeznanie jak wygląda ta branża i jak sie bronić przed takimi sytuacjami ;]

Jak szukasz "spokojnie przystani" to idź poszukaj jakiegoś dużego korpo gdzie będziesz mógł schować się w szafie na 10 lat. Ale po tym nie będziesz już miał żadnych szans w tej branży bo Ci zwyczajnie odjedzie z kompetencjami.

1
cmd napisał(a):

Myślałeś że 15k to sie dostaje za leżenie i pachnienie? :D Tak robota programisty to nie tylko klepanie kodu, to ogarnianie innych ludzi, zdobywanie wymagań których często brakuje, to radzenie sobie z presją, stresem i odpowiedzialnością.

No masz rację, ja ze swojej strony mogę polecić pójście w niszę, wyspecjalizowanie się w jakiejś rzeczy/technologii, od kiedy zostałem konsultantem danej technologii mam spotkania raz na dwa tygodnie, brak spotkań z biznesem, tylko jednego przełożonego i mam o około 80% mniej pracy niż jako programista wcześniej (robiłem 4.5 roku), a pensja ponad 20k do ręki. Także... da się.

2

Nie, to nie jest normalne. Po dowolnej z tego typu akcji zacząłbym szukać innej pracy. Takie rzeczy jak czepianie się kogoś, że źle napisał jakiś kawałek kodu jest głupie i charakterystyczne raczej dla firm, które przestawiły się z handlu pietruszką na handel programistami. Zetknąłem się z takimi przypadkami, również bezpośrednio i wnioski są banalnie proste:

  • mieć kasę na spokojne szukanie pracy "w zapasie"

  • znać swoją wartość, czyli albo zmienić kilka razy pracę, albo pójść kilka razy na rozmowę

    Nic tak nie podnosi asertywności w pracy jak świadomość finansowego bezpieczeństwa.

3

To jest właśnie różnica między profesjonalistami, a amatorami. Amatorzy robią nadgodziny bo uważają, że mają jakąś misję. Profesjonaliści planują do przodu i rozumieją, że czas nie jest z gumy. Tak samo jak pieniądze. Ktoś na samym końcu musi zapłacić za czyjeś błędy. Dlaczego ja jako programista mam płacić za błędy managera, który źle oszacował projekt? Przecież każda godzina mojej pracy jest jawna. Z chęcią popracuję w weekend, ale niech manager do mnie przyjdzie i mnie o to poprosi, a najlepiej niech poprosi mnie w formie maila i do cc da product managera, który ogarnia cały budżet za projekt.

Polecam przeczytać książkę: "Mistrz czystego kodu", żeby zrozumieć jaka jest różnica między profesjonalistami, a amatorami.

Uwaga: Nie biorę odpowiedzialności za stosowanie moich porad :) Jeżeli szef Cię zwolni jak mu powiesz o wypłacie za nadgodziny to nie będzie to moja wina bo ja nie wiem jakie macie relacje. Czy są to relacje umowa o pracę między Panem, a niewolnikiem, czy może równorzędna umowa dwóch partnerów biznesowych na b2b.

1

Uwaga: Nie biorę odpowiedzialności za stosowanie moich porad :) Jeżeli szef Cię zwolni jak mu powiesz o wypłacie za nadgodziny.

To ja bym się cieszył, że wreszcie ktoś uwolnił mnie z tej patologicznej sytuacji :)

3

przez błędy w kodzie, które czasem nawet pomimo że przechodziły przez testera to wychodziły potem u klienta w banku.

Błędy trzeba naprawiać. To część pracy programisty, żeby brać odpowiedzialność za jakość dostarczonych rozwiązań. Z drugiej strony błędy zawsze będą się pojawiać, nierealne jest oczekiwanie, że wszystko będzie 100% poprawne. Więc rozsądny szef powinien to zrozumieć, że zawsze coś może pójść nie tak i uwzględnić w estymacjach czas na poprawki (a nie straszyć darmową pracą w nocy). Widocznie wasz szef jest nierozsądny.

Jeśli jednak tych błędów pojawia się zbyt dużo, to też pytanie, czy nie można usprawnić danego procesu, np. zadbać o dobre pokrycie testami (nie pytając o zdanie przełożonego, to programista ma wiedzieć, czy testy są potrzebne), zadbać o komunikację z klientem, żeby wiedzieć, jakie są wymagania, o jakość kodu (znowu - refaktoring itp. też nie pytając o zdanie przełożonego)

Ogólnie była napięta atmosfera, ponieważ projekt był na określony budżet z określonym czasem.

Polecam taką książkę "Marsz ku klęsce" (Death march), bo wiele wyjaśnia/ilustruje właśnie takie projekty z napiętą atmosferą, gdzie projekt był na określony budżet z określonym czasem, a rzeczywistość pokazuje, że jednak projekt jest trudniejszy, niż było to założone i czuć zapach klęski w powietrzu.

No i "Mistrz czystego kodu" wspomniany przez @twoj_stary_pijany .

nadgodziny darmowe

Nadgodziny darmowe to można robić, jak się robi freelance jeśli ma się płacone za dowiezienie konkretnych rzeczy. Wtedy jak coś ci się obsunie, to twoja strata, najwyżej będziesz lepiej estymować i dogadywać scope w przyszłości.

Ale chyba po to ludzie idą na etat, żeby pracować te 8h, a potem mieć w dupie firmę i projekt.

Co cię obchodzi, że projekt jest niedowieziony w terminie, który sobie wyznaczyli przełożeni? To jest odpowiedzialność przełożonych, że źle wyestymowali albo nagadali głupot klientowi, a nie twoja. To tak jakby winić pojedynczego kasjera w markecie, że firma nie przynosi zysków, bo ten za wolno obsługuje klientów.

8
  1. Idź pracować do g**no-firmy
  2. Firma nie umie estymować projektów (bo pewnie zatrudniła najtańszego PMa) albo celowo zaniża oferty żeby wygrać przetarg
  3. Nie da sie zmieścic w terminach więc poganiają programistów batem
  4. Brak profitu.

Nie, nie jest to normalne, ale sam sobie taką wybrałeś firmę. Wybierz sobie jakąś lepszą, to tak nie będzie.

6

Uciekaj jak najszybciej. Doskonale wiem co czujesz, bo jestem w podobnej sytuacji - one man army. Taki projekt/firma nie ma sensu bo na dłuższą metę powoduje jedynie frustracje i niepotrzebne nerwy. Robienie z programisty analityka i gońca jest absurdalne. Programista nie jest od bujania się po g**no spotkaniach z biznesem i zbierania wymagań.

Natomiast odnośnie nadgodzin to ich występowanie świadczy o złym zarządzaniu wewnątrz projektu. Nierzetelne estymacje, nierealne cele, przeładowane sprinty itp. Jeśli managament tego nie widzi (albo nie chce widzieć) to świadczy tylko i wyłącznie w jak patologicznym środowisku pracujesz.

A dla szefa zaczął bym komunikować, że coś jest nie realne do dowiezienia i tyle. A nadgodzin robić nie będziesz a na pewno nie za darmo. Zwyczajnie pokaż, że masz jaja. Uwierz mi, że nikt Cię nie zwolni, bo doskonale wiedzą, że może być ciężko znaleźć drugiego "jelenia", który będzie robił za darmo. dopóki dajesz sobie pluć w twarz to nic się nie zmieni.

5

@hefajstos12:

Od września jestem już w 3 projekcie gdzie mamy 4 programistów, z czego 2 już się wymieniło w zespole (rotacja). Z nami jest tylko Scrum Master i tyle. Jako programista robię za biznes analityka, prezentera, managera, testera - one man army. Np. sami jako programiści organizujemy spotkania z klientem, pytamy się go co mamy robić, uzgadniamy wymagania, zakładamy taski, jakoś to realizujemy, a Scrum Master jest w roli poganiacza krótko mówiąc.

Czy kiedyś na forum kilka osób nie twierdziło, że tych wszystkich analityków, skrum basterów, testerów mogło by nie być, bo oni by ogarniali wszystko? xD :D

Czy znacie jakieś normalne firmy? Czy u Was też to tak wygląda? Jak znaleźć tą spokojną przystań, gdzie robiłbym swoje przez 8h i mieć czas na rodzinę

Słowo klucz. Firma produktowa.

2

Nie wiem czemu wszyscy tak mówią firma produktowa. A jaka jest różnica między firmą produktową o kontraktornią outsourcującą do firmy produktowej (tudzież outsourcująca do firmy na cele projektu wewnętrznego)? Żadna. Jedynie taka, że jesteś na B2B przez pośrednika (a nie na UoP) i nie masz prostych awansów/podwyżek. Ale co do codziennych obowiązków to nie ma różnicy (mówię o zespole składającym się z kilku pracowników i kilku konsultantów). Także wszystko zależy od danej firmy (a nie od tego, czy to firma produktowa czy kontraktornia dla firmy produktowej).

Różnica jest duża w przypadku software housów - tam to trzeba zapierniczać.

1

@Pinek
Pracując przez kontraktornię też da się mieć UoP.
Ale pracując przez pośrednika można być gorzej traktowany, robić w gorszych projektach lub gorsze rzeczy, nie mieć płacone za jakieś wolne, integracje, nie mieć benefitów. Chociaż to nie jest reguła, bo w jednym miejscu gdzie byłem zatrudniony bezpośrednio kontraktorzy mieli wszystkie benefity, imprezy firmowe z danej firmy oraz dodatkowo z kontraktorni która ich do niej wypożyczała (jednocześnie z tego co wiem mieli o wiele lepsze stawki).

3

@Pinek: Piszesz o tym co masz na umowie i komu wystawiasz fakturę. To nie ma większego znaczenia. To co ma znaczenie, to czy praca, którą ci zlecono jest przekazana na zasadzie "statement of work", czyli ktos po stronie zamawiającego zdefiniował robotę, ktoś w kontraktowni ją oszacował i jedyne co ich interesuje, to zrobienie tego w terminie, budżecie i tak, żeby dało się przekonać zamawiającego, że dostał to co zamówił. Czyli faktycznie taki software house, często w wersji bieda, bo nawet nie masz wpływu jak sobie zorganizować własną pracę. W momencie, kiedy projekt zaczyna przekraczać termin lub budżet, kontraktownia zaczyna mieć ogień pod d...ą, bo przecież dostali to zlecenie głównie dlatego, że zażądali najniższej stawki, czyli zalicytowali najostrzej z wszystkich biorących udział, zostawiając sobie zerowy margines. Prędzej, czy później, twój PM zacznie cisnąć ludzi o wykonywanie zadań w wymyślonym przez niego terminie, o dodatkowych ludziach też nie ma mowy, bo termin i budżet to jedyne mierzalne wskaźniki sukcesu.
Dla odmiany, jeżeli jesteś w zespole, pracującym nad "własnym" produktem, warunki nie są na ogół odciśnięte w betonie i jest dużo większa szansa, że sponsor projektu patrzy nieco szerzej, niż "guzik robiący coś, miał być tydzień temu, a wciąż go nie ma". Jeżeli jest jakiś powód, dla którego ten guzik jest ważny, to każdy w zespole o tym wie. Celem pracy nagle staje się dostarczenie jakiejś wartości klientowi, a nie zamknięcie taska w Jirze.

0

Jak ten świstak siedzimy i zawijamy w sreberka ku chwale CEO

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1