Tak, to pewne, że w biurze można łatwiej uprawiać politykę. Problem w tym, że programiści nie powinni uprawiać polityki. Bo niby w jakim zakresie?
O ważności projektów czy ficzerów w projektach decyduje biznes. A o rozwiązaniach technicznych powinna decydować czynniki merytoryczne, a nie polityka. Jeśli jest inaczej, to jest to sygnał do ewakuacji.
Kiedyś byłem zmuszony do uprawiania polityki w pracy, to było nawet zabawne - szczucie na siebie kierownictwa średniego szczebla i patrzenie jak wydają sprzeczne decyzje, aby osiągnąć moje cele. Takie trochę szachy, tylko zamiast drewnianych bierek są prawdziwi ludzie... Tylko, że to zabawa dla socjopatów, ja szybko opuściłem tamto miejsce.
Co do powrotu do biur - mój perwersyjny klient (wdrożone SAFE) przed pandemią ponoć na czas orgii planistycznych (2 tygodnie planowania kolejnych 2 miesięcy pracy) sprowadzał do biura wszystkich podwykonawców (nie wszyscy są z UE, nie wszyscy z Europy nawet, to musiała być droga impreza). Bo muszą być wszyscy w biurze, bo trzeba naklejać karteczki na tablicach i rozmawiać z ludźmi z innych ekip, bo nie po to zapłaciło się ciężkie $$$ za wdrożenie procesów, żeby za nimi nie podążać. :)
Ja dołączyłem już po pierwszym lockdownie, więc na szczęście tego typu wycieczki mnie ominęły. O dziwo dali radę znaleźć narzędzie do zdalnego planowania, o dziwo okazało się lepsze niż naklejanie odpadających postitów z tablic. Nawet scrum masterzy są zadowoleni z tego, jak to działa, i na żadne powroty nie naciskają, management również zauważył, że ludzie potrafią pracować zdalnie i realizować wymagania zgodnie z planem. Zarząd musiał ustąpić, teraz o powrocie wszystkich do biura już nikt nie mówi.
Podobnie jest u chyba wszystkich moich znajomych z IT. Branża się mocno przestawiła, ale zapewne znajdą się tacy, którzy pójdą pod prąd. Pewnie nawet znajdą się firmy, w których podpisuje się umowę na rok bez prawa zerwania, płaci za wejście do budynku, a jedynym związkiem z pracą zdalną jest to, że kawę sobie trzeba z domu przynieść.
Żeby nie było - wierzę w to, że są prace, nawet w IT, które lepiej działają, gdy ludzie przebywają ze sobą na żywo, w pewnych sytuacjach znacząco zwiększa to kreatywność. (Wie o tym każdy, kto do podstawówki chodził, pojedynczy osobnik w domu nigdy nie wpadnie się na pomysł wrzucenia włączonej gaśnicy do pokoju szatniarek, albo lotu z I piętra na szafie.) Ale to jest pewnie nawet mniej niż 1% rynku pracy.